Kanonada za oknem dzwoniła o szyby. Waliło ogłuszająco, w odstępach parosekundowych. Jak na wojnie…mełłam przez chwilę w oczadziałym od snu umyśle, przycupnięta na brzegu małżeńskiego łoża. W zasadzie nie boję się burzy, tyle, że to za oknem wyglądało raczej na złowieszczy koniec świata. Kolana zaczęły mi dygotać, kiedy zerkając przez roletę ujrzałam nad głową niebo rozdarte ogniem błyskawic. Gniewne i oszalałe. Szlochało okrutnie, zalewając ziemię strugami deszczu. W upiornych rozbłyskach światła stare brzozy wyciągały rozpaczliwe ramiona po ratunek… Z trudem trafiałam trzęsącym się palcem w klawiaturę telefonu. Nic. Cisza. Nic. Monotonny kobiecy głos…poza zasięgiem…Nic. Cisza. Aparat szuka sieci. Mogłam tylko czekać. I modlić się by bliski mi człowiek odnalazł bezpiecznie drogę na Wzgórze…
Moje szczęście ścigało się z burzą dobre sto kilometrów. Na ostatniej prostej, kilkanaście kilometrów przed domem wpadł na ścianę wody. Zaraz potem nad jego głową rozpętało się szaleństwo. Rozsądek nakazywał chłopu zatrzymać auto i przeczekać. Strach i niepokój o ukochane kobiety sprawiły jednak, że wciskał pedał gazu, chociaż miejscami na drodze zalanej przez wodę, bus zamieniał się w białą, przeszkoloną amfibię… Raz za razem przyciskał klawisz wybierania mojego numeru. Nic. Cisza.
Sarenka przespała te wściekliznę za oknem. Obudził ją za to pół godziny później szmer naszych miłosnych pocałunków… Plaskając bosymi stópkami po posadzce, przydreptała do kuchni. Tata? Zagnana do spania, zabrała ze sobą nową lalę, jednorożca, ukochaną poduszkę i umościła się wygodnie w naszym małżeńskim łożu.
Pośrodku.
Kobiety podobno boją się pająków, ciemności i myszy. Mężczyźni obawiają się kobiet i uczuć oraz tego aby „nie zawieść”. Ludzie?
Ludzie najbardziej boją się – samotności…
nie boję sie pająków, ciemności, nie boje się myszy, boje się właśnie takich chwil jak opisałaś, oczekiwania z głuchym telefonem przy uchu. Boję sie ciszy na zewnątrz i dudnienia tamtamu serca, który i tak lęku nie zagłuszy
OdpowiedzUsuńjoanno.... mam mokre oczy..... bardzo Ci dziękuję za kolejną porcję dobrej lektury. Jestem właśnie po burzy..... na szczęście J. był z nami. Osiwiałabym, gdyby było inaczej. Utulam serdecznie.
OdpowiedzUsuń