tag:blogger.com,1999:blog-1895022961053286242024-03-05T03:22:47.931-08:00 Opowieści ze Wzgórzajoanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.comBlogger48125tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-22586063959969997842020-12-26T09:47:00.004-08:002020-12-26T09:47:53.897-08:00Koniecznie!<p> </p><p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Wydawalo mi sie ze
przez miniony rok nie ruszylam z miejsca z moim projektem.</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">I owszem, pomysly
byly.
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
Po 27 probie
nagrania <b><i>lajfa</i></b> na<b> </b><i><b>res</b></i><i><b>os</b></i><i><b>ocio</b></i><i>
</i>nadal ryczalam ze smiechu. Nie, to zdecydowanie, nie moja bajka.
I nie wiem jak zrobic, zeby w jednym i tym samym czasie przebierac
eleagnacko rekami zaplatajac jakis kawal sztuki, wypowiadac madrosci
wycelowane prosto w oko kamery i usmiechac sie uroczo odgarniajac
zalotnie kosmyk wlosow z czola !
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Jak ogarniaja to
influcerki?
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Jedna doswiadczona
persona twierdzi, ze ona cyzeluje tresci jakies dwa dni plus <b>mejk</b><b>a</b><b>py</b>
plus <b>outfity </b>plus plenery. No, ja chcialam tak z marszu, w
dwadziesicia minut. U mnie sie nie da, ale moze jak kto jest zwierze
medialne to mu pojdzie z marszu. Nie poddam sie. Bede probowac.</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Fotki z pieknym
swiatlem, cudnie skadrowane okazaly sie nieosiagalne przy uzyciu
aparatu w komorce. Nie wiedziec czemu trzeba ich trzepnac najmarniej
setke zeby wybrac jedna z tzw. "dusza " Reszta albo
przeswietlone albo obiekt wali sie na jedna strone, albo tonie w
plocieniach. Jak zrobic zeby bylo i ladnie i swietliscie i
przestrzenne i produkt w detalach pokazany ? Sekretu nie
zglebilam, ale zmarnowalam sporo czasu na latanie za tlem, swiatlem i
kadrem etc. Domownicy mnie wyklinali bo co rusz wydzieralam im z rak
komorki, przekonana ze tylko moj aparat nie daje rady.
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Poki co romas z
<b>res</b><b>o</b><b>socio</b> nie wyszedl poza faze puszczania oka.
Nie trace nadziei.</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Stanelo na slowie
pisanym. Generacja X jak znalazl.
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Musialam chyba
potrzebe medialnego flirtu wyartukulowac w kosmos, bo pewnego dnia
zadzwonila Sylvie.</p><p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Sylvie od ogrodow.
Latem kupila od mnie kilka rzeczy i zainstalowala w tych swoich
zielonych przestrzeniach jako architekuture. Jeden obiekt
podswietlilam i zyskal calkiem nowa funkcje, ogrodowej lampy.
Instalacja wpadla w oko pewnej pani redaktor.</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><i><span> </span>- Dalam twoje
namiary dziennikarce, odezwie sie zeby artykul zrobic !
Koniecznie !</i></p><p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><i><br /></i></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisZb_pHy_NdhpQ46g4k3IBP8iuqSHv8w0AU2JCNXYXAeodJrvFo8fcPVoVu731iRb1_ncngF6KUqV5gdaEoBXD4cI-MxrQNFqXxUW3inciqk3PJOUTZkxYpr_pBVbSMB9nzPoq0327KE4/s2576/20200710_165427+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2576" data-original-width="1221" height="661" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisZb_pHy_NdhpQ46g4k3IBP8iuqSHv8w0AU2JCNXYXAeodJrvFo8fcPVoVu731iRb1_ncngF6KUqV5gdaEoBXD4cI-MxrQNFqXxUW3inciqk3PJOUTZkxYpr_pBVbSMB9nzPoq0327KE4/w314-h661/20200710_165427+%25281%2529.jpg" width="314" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></div>
<p style="font-style: normal; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Wyszlo
troche krzywo, jak na tych nieszczesnych fotkach. Usilowalam pod
stolem kopac po kostkach moje szczescie, bo zalaczylo mu sie gadane.
Przy opowiesciach o tym jak chlop lokomotywe prowadzil, dalam se
spokoj. Pani redaktor sluchala bowiem zawziecie i nic nie bylo jej w
stanie zniechecic. W efekcie czytelnicy gazety mogli zaznajomic sie
szczegolowo z losami kreatywnej emigranckiej pary. Pomyslalam, co mi
szkodzi, czarne okulary na twarz i przechadzki tylko po zmroku. Ale
o dziwo zadzialalo.</p>
<p style="font-style: normal; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-style: normal;">Przez
caly grudzien do atelier </span><span style="font-style: normal;">zagladali
ludzie, ktorzy za przewodnik mieli artykul w gazecie. Co sie
nagadalam, napokazywalam, nachwalilam. A mowia ze slowo pisane ma sie nie za dobrze.</span> Ze obrazek <i><b>rule</b></i> !</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-style: normal;">Tak
wiec, poruszajac sie malymi kroczkami wydreptalismy sciezynke na
obcej ziemi. Nie jest to ani wojewodzka ani szybkiego ruchu. Ale
nasza wlasna. Dzika, wyboista i na swoj sposob urocza. </span>
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-style: normal;">Nie
calkiem zmarnowalam ten rok.</span></p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
</p>joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-4611778652327618032017-03-15T02:29:00.002-07:002017-03-15T02:29:38.544-07:00smierdzace dylematy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Czasem sie zastanawiam po co wywazac otwarte drzwi? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wszak lokalne menu serami stoi i to serami przedniej jakosci! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ale mamy tyle fantastycznej zabawy z tymi smierdzielami:)))</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
No wiec, siedzimy i wzdychamy, bo trzeba czasu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
A pierwsze polsko-francuskie sery dojrzewaja w piwniczce...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVvfMTUBgBe2zSMXEfoF9LInIoZiIxaF4HWd2OKcGZRVKlDbCzkIU6CBHcGS8t_Ia1Jm1fGJ0xxYwrRyP1Nu708EHgI5QxwWVLEznmZ-yZOGp_fe-x1uPABmAa4qKS2FzBQdjfZ1PuOwA/s1600/DSCN4686.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVvfMTUBgBe2zSMXEfoF9LInIoZiIxaF4HWd2OKcGZRVKlDbCzkIU6CBHcGS8t_Ia1Jm1fGJ0xxYwrRyP1Nu708EHgI5QxwWVLEznmZ-yZOGp_fe-x1uPABmAa4qKS2FzBQdjfZ1PuOwA/s400/DSCN4686.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2r_NnEsww3ZzPDK3W5EzIPgHfGMkMxfB6_pgrIKH0jKzB-wJ0lHcqg6c01_r_Zz2jRH-ElS7JrBCxLRKILwlwWYzHfqtMJ_pO0SYmLyHK1y06herkTs0jZ43wgwk7VKOxPXqSvMBiOWg/s1600/DSCN4691.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2r_NnEsww3ZzPDK3W5EzIPgHfGMkMxfB6_pgrIKH0jKzB-wJ0lHcqg6c01_r_Zz2jRH-ElS7JrBCxLRKILwlwWYzHfqtMJ_pO0SYmLyHK1y06herkTs0jZ43wgwk7VKOxPXqSvMBiOWg/s400/DSCN4691.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMKbC7zXe_tRlmzUF3PLon6Qpd8AZNvptG5AIE0DMfFZdsZQgpcexFko-Lc-M75BZTkj8R7cCFiT9jW9jBI2xY11FxT1_OkTlFl-irCa9MgYme5EnVr_odArcjyMHPq9ZHKHrVr_rbK2E/s1600/DSCN4693.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMKbC7zXe_tRlmzUF3PLon6Qpd8AZNvptG5AIE0DMfFZdsZQgpcexFko-Lc-M75BZTkj8R7cCFiT9jW9jBI2xY11FxT1_OkTlFl-irCa9MgYme5EnVr_odArcjyMHPq9ZHKHrVr_rbK2E/s400/DSCN4693.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6C-VBJaVmAoqdM8veDUkbsoYoYuwW2ixNweKwO9IMvXNI6ryrpyYx7Br3mBV__yZVOZg61DJeQ7lExkl9M2wEIUvWDX5vtctg3yBNILgQa5lO8fpaDk-LfpC7FMFzNWIpdgBVHCxdG2Q/s1600/DSCN4694.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6C-VBJaVmAoqdM8veDUkbsoYoYuwW2ixNweKwO9IMvXNI6ryrpyYx7Br3mBV__yZVOZg61DJeQ7lExkl9M2wEIUvWDX5vtctg3yBNILgQa5lO8fpaDk-LfpC7FMFzNWIpdgBVHCxdG2Q/s400/DSCN4694.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuxv0H4yeLxSeohUsplffmZeHNrRrPBUYe6rcrmuU823DIBQNsRGhXY6WrvcC95XEFojs69_5Z7s4sayuOxeV_DlMiUuGHJ0gEl7sJNoKP9Z8ua3QNQtEZjx1JftNcoBpcN39iK3aaGbE/s1600/DSCN4701.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuxv0H4yeLxSeohUsplffmZeHNrRrPBUYe6rcrmuU823DIBQNsRGhXY6WrvcC95XEFojs69_5Z7s4sayuOxeV_DlMiUuGHJ0gEl7sJNoKP9Z8ua3QNQtEZjx1JftNcoBpcN39iK3aaGbE/s400/DSCN4701.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7dT61bnwXo9CE2zI56ePbFmMjyhisE0Pg0evdl7C95qKYEEpyNhmSdWi4qcUFmoa4YhtBXL6gIlTDMRU8LnsKpuz8RZs3Iru4iZTeNYX7u3viFWvjintRFFxI8sxXq5gAyHAWdty6MdQ/s1600/DSCN4704.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7dT61bnwXo9CE2zI56ePbFmMjyhisE0Pg0evdl7C95qKYEEpyNhmSdWi4qcUFmoa4YhtBXL6gIlTDMRU8LnsKpuz8RZs3Iru4iZTeNYX7u3viFWvjintRFFxI8sxXq5gAyHAWdty6MdQ/s400/DSCN4704.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho051juqDVV9WwGnEOeCGdQO2DeGYKn1kz93hQKdqH6PpgYjNVs3f77bGG0ubLWnQrlBxj3jVjBW-P1yDi69Vq_CAFWYdCsLLis2UMDDFoYDZZBSoBKo4c4PJ8lY1fE8yuSL5XaPANPjI/s1600/DSCN4705.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho051juqDVV9WwGnEOeCGdQO2DeGYKn1kz93hQKdqH6PpgYjNVs3f77bGG0ubLWnQrlBxj3jVjBW-P1yDi69Vq_CAFWYdCsLLis2UMDDFoYDZZBSoBKo4c4PJ8lY1fE8yuSL5XaPANPjI/s400/DSCN4705.JPG" width="400" /></a></div>
<br />joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-87609326771222205602017-03-02T05:26:00.000-08:002017-03-02T06:20:55.115-08:00Wzielo i zdechlo!<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A było tak
fajnie... Ani w gore ani w dol, po prostu rowno jak po stole. Prawie
pelna harmonia. Dzien prawie do dnia podobny smakowal codziennoscia.
Zagladal kazdego ranka w okna sypialni bez falszywch obietnic. Buzia
w ciup, male puf.. puf... i prosto między oczy: Bonjour! Czasem sny
były tylko zbyt wydumane, jak na takie zwykle spanie. Pachnialo
wypolerowanym woskiem na drewnianej podlodze. <i>U was ten cire
zawsze tak cudnie pachnie</i> – zachwycala się czarnowlosna
Isabelle, a ja czulam, ze to raczej francuskie, dziwaczne szambo
dawno już nie wywozone. I trzeba w koncu zadzwonic po Michela, zeby
przyciagnal traktorem beczke na fekalia. No życie.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ogrod odwdzieczyl
się milosnie - za kazda odwrocona skibe ziemi i wiadro wody z serca
wylane - kochal nas oblednie. Raczyl pieszczotami jak namietny
kochanek. Obiecywal, więc zakochani jak sztubaki wierzylismy w te
opowiesci. Bo jak nie wierzyc kiedy, gora (a raczej tyci pagorek)
zamiast myszy rodzi slonie (a raczej byki - <i>coeur de boeuf:</i><i>)!</i>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtmCwk0Ay8s71GXAZcdHKQB1vFDMifzqGtHxL8EDZ84ZGsNR61UGDHm3JDfTlRRYQPfJ9KzoXcMxdkHAeaA6ViTciYrOeGH9Sxts5lMfVa3M3Ix5d5GZ1V1h7ntTWsFeeuSb26BwtDMs/s1600/pomidor1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtmCwk0Ay8s71GXAZcdHKQB1vFDMifzqGtHxL8EDZ84ZGsNR61UGDHm3JDfTlRRYQPfJ9KzoXcMxdkHAeaA6ViTciYrOeGH9Sxts5lMfVa3M3Ix5d5GZ1V1h7ntTWsFeeuSb26BwtDMs/s400/pomidor1.JPG" width="400" /></span></a></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDRoJZ_oWWI9kTh7orFlGZawTrEqPNGRo8hHGmNFjZpx99PLabQys7SPJgzANgFK6ZejebTg7XJ7LQJfZu5vV9RQ7Fn5-1X1SiR0iFNQp5UGWGEeQMXXB1n_U7T1KXl0nCowYzWbbH_n0/s1600/pomidor2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDRoJZ_oWWI9kTh7orFlGZawTrEqPNGRo8hHGmNFjZpx99PLabQys7SPJgzANgFK6ZejebTg7XJ7LQJfZu5vV9RQ7Fn5-1X1SiR0iFNQp5UGWGEeQMXXB1n_U7T1KXl0nCowYzWbbH_n0/s400/pomidor2.JPG" width="400" /></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_ery10PZdkUaPPbchvoCBAYx4WHsKBd5SWy2nuYgqSgd8RkWi_aPMb6mQ-bXRC5BQdVhPFeqwLGwNd4xu45caNrVqHSGPaRqcgczJk_OSH6c6zkDZuEh1XaTeHH9K5xZWIWtQghXElbY/s1600/jardin2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_ery10PZdkUaPPbchvoCBAYx4WHsKBd5SWy2nuYgqSgd8RkWi_aPMb6mQ-bXRC5BQdVhPFeqwLGwNd4xu45caNrVqHSGPaRqcgczJk_OSH6c6zkDZuEh1XaTeHH9K5xZWIWtQghXElbY/s400/jardin2.JPG" width="300" /></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNiQYgiT2NTeU3-xFoelPiVhImdLiIq1_DZ5vpOOgHhUO8FZI0iXQMXeJ-cLDZ-fIlV84KPuxARtz19qtwlR04fUyL7TyCtSTsPkvoggCE48Z2IkCduK0xvC6jHa_PCjYQPSzjunqHNiA/s1600/jardin8.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNiQYgiT2NTeU3-xFoelPiVhImdLiIq1_DZ5vpOOgHhUO8FZI0iXQMXeJ-cLDZ-fIlV84KPuxARtz19qtwlR04fUyL7TyCtSTsPkvoggCE48Z2IkCduK0xvC6jHa_PCjYQPSzjunqHNiA/s400/jardin8.JPG" width="400" /></span></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikVp_IDMmQNOuAzwBYYWwIunmgawZ7MnCmnpLH1Iw2MPstrG6YtGNDWecCud7AXAX4sO7IqBNcS-O9MeEHqBKxjE6AGhIPm47lX6o4iVFjh_sPLwyQFeD1fgkARe_U9a5KjoG5JHIyFvk/s1600/jardin4.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikVp_IDMmQNOuAzwBYYWwIunmgawZ7MnCmnpLH1Iw2MPstrG6YtGNDWecCud7AXAX4sO7IqBNcS-O9MeEHqBKxjE6AGhIPm47lX6o4iVFjh_sPLwyQFeD1fgkARe_U9a5KjoG5JHIyFvk/s400/jardin4.JPG" width="300" /></span></a></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pszczoly były mniej
laskawe. Przyszedl sezon ciezki, mokry, zimny. Rodziny uciekaly z uli
uwieszajac się z uporem na wysokosci 5 metrow na naszej sosnie. Mir
laczyl drabiny, klal, wspinal się jak alpinista, spadal, lowil co
nie zdolalo uciec. Starzy mowia, ze nauka kosztuje i racje maja. Nie
da się nauczyc pszczelarskiego fachu googlujac:) Kazdy sezon inny,
nowy, pelen niespodzianek, do poprzedniego ni diabla nie podobny.
Codzienna praca, ludzkie bledy albo ignorancja, to najlepszy
uniwersytet. I miod za kazdym razem tez inny. Malo wiela, zesmy go w
zeszlym roku wykrecili. Ledwie do swiat starczylo. Sporo w nim było
smakow i zapachow mlecza i sasiedzkich jabloni z sadow. Ani sladu
pozniejszej akacji czy lesnych jezyn. Miejscowi wykupili do
ostatniego sloika. Obcy tez przychodzili, z polecenia, bo podobno la
famille polonaise dobry miel produkuje.
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk2c3kLoltxTV_RkfTsl4VD0Wk_E3V30I1lUY8KSZ1YxTA41JsZ028Fl_CpdT2YWCdn30wuyi7DTTR5UBmt2B8BO_8nnfhHZxK4PK83wozx4HZVqlHAuNhJaeg_oZG94tlq5_kZtgDEuY/s1600/DSCN4193.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk2c3kLoltxTV_RkfTsl4VD0Wk_E3V30I1lUY8KSZ1YxTA41JsZ028Fl_CpdT2YWCdn30wuyi7DTTR5UBmt2B8BO_8nnfhHZxK4PK83wozx4HZVqlHAuNhJaeg_oZG94tlq5_kZtgDEuY/s400/DSCN4193.JPG" width="400" /></span></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjecMZddWF416pYINL1Qxe1An52nLsyHUzBA3k7dORx2hOnZ7klBdUnKQKsZz63RlA0zoX1Q6-PsxLdS7zmy5bH489QeiK_PyWKvGQwXkihvPIoVHzHeN-Inu3vNHSt-4hfZib3QrLFABs/s1600/DSCN4187.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjecMZddWF416pYINL1Qxe1An52nLsyHUzBA3k7dORx2hOnZ7klBdUnKQKsZz63RlA0zoX1Q6-PsxLdS7zmy5bH489QeiK_PyWKvGQwXkihvPIoVHzHeN-Inu3vNHSt-4hfZib3QrLFABs/s400/DSCN4187.JPG" width="400" /></span></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaBSz39YEK2XXS61wPRadj5HYhy925t7YYHcYqZl-nKVOwB0cgUHrP2duGTZLpJs5cY1V6SOUqQ8iCA59SheDhy8B0AyVLZIH9ym2N0EopbPAbF-8Bj3gC-kTWNQCK85a5CcxY86Ds1bM/s1600/DSCN4166.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaBSz39YEK2XXS61wPRadj5HYhy925t7YYHcYqZl-nKVOwB0cgUHrP2duGTZLpJs5cY1V6SOUqQ8iCA59SheDhy8B0AyVLZIH9ym2N0EopbPAbF-8Bj3gC-kTWNQCK85a5CcxY86Ds1bM/s400/DSCN4166.JPG" width="400" /></span></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtjuvvHQOdy6NhjjlcbcWItyrkjmAe0ebfKBmR_ojJ7PS3CgFuITM-y3Ghj0rBsmjqOYvvgfaF8fknvCgSQLzv5UOOZXK-qAxC4wWWnifA1AKfEQr6A1FUbluX0-AOYrhfJxfum_az3SU/s1600/DSCN4158.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: black;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtjuvvHQOdy6NhjjlcbcWItyrkjmAe0ebfKBmR_ojJ7PS3CgFuITM-y3Ghj0rBsmjqOYvvgfaF8fknvCgSQLzv5UOOZXK-qAxC4wWWnifA1AKfEQr6A1FUbluX0-AOYrhfJxfum_az3SU/s400/DSCN4158.JPG" width="300" /></span></a></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tesknota za tym co
było, zaszyla się bog raczy wiedziec gdzie, bo na stare smieci
zagladac się nie chcialo. Cale to patriotyczne gadanie nie smyralo
nawet po grzbiecie. Dom skrzypial debowo, zeby go naprawiac i laty
przybijac, więc roboty trzeba było pilnowac, zeby na gwozdzie i
drewno starczalo. Patron laskawy, czapke przed slowianska fachowoscia
zrzucil, konto regularnie zasilal. A smak tej pracy jakiś taki
slodko-gorzki. Slodki bo tyle jej bylo wokół, ze wystarczy schylic
się i podniesc i uszanowac. Gorzki, bo nie dla siebie, a dla
ucieszenia innych.
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I tylko miłość
zostala po staremu. Tyle ze suknie oblekla lniana, plowa od noszenia
i scienczala. Czasem otulala nas tym lnem jak jedwabiem
najprawdziwszym, czasem drapala siermieznie, ale wiernie stala obok,
na wyciagniecie reki.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A tak było
fajnie...</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Az wzielo i zdechlo.
</div>
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-51683547035144710462015-11-10T06:48:00.001-08:002022-04-10T07:15:06.977-07:00po sezoniePrzez krate w kuchennym oknie Mir wsypal wczoraj w moje dlonie garsc malin. Byly chlodne, troche kwasne, pachnialy tesknota za letnim sloncem. Calkiem niezle jak na listopadowe owoce... W ogrodzie znakomicie maja sie nadal truskawki, salata i caly warzywny garnitur. Myslalam, zeby jarzynki wykopac - jak przystalo - na zime, lecz dziadek Replinger radzi: <i>Zostaw, marchew i pietruszka swietnie sie w ziemi przechowuja... </i>Noooo, mam watpliwosci, ale raczyl mnie w styczniu i lutym olbrzymia marchwia ze swojego ogrodu, wiec musze uwierzyc staremu na slowo. W koncu to nasz autorytet w sprawach warzywniaka.<br />
<br />
Pogoda do reszty zwariowala. W poludnie slupek termometru przekracza 20 stopni, nocami nie opada ponizej 10. Pszczoly klebia sie przed ulami, jakby zabieraly sie do pierwszych oblotow. A powinny o tej porze zbic sie w klab i zimowac. Mir nie wytrzymal, zajrzal do kilku uli... Krolowe w najlepsze trzaskaja jajami po ramkach. Niedobrze. Nasze dziewczynki beda potrzebowaly wiecej pokarmu, zeby ogrzac ten czerw. Moze nie wystarczy im zapasow. Chlop nerwowo kreci wasa, ogladajac internetowe meteo, na ktorym od tygodni niewiele sie zmienia. Malo deszczu, slonce, cieplo, cieplo, wciaz cieplo. Znow jak mantre uslysze pare razy na dzien... <i>nie bedzie miodu w przyszlym roku...!</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIoshCD2eRI987nld29TuzvFzz0COLc4_sXWCphxHGP1epFF9Ps64TxWr1H4Hf1CTmXVw7ysjYOW2zD0nQSm_3Nd7BfMLmMOy1hp94sMArVVhp0CdK9h-RHCn0caAjsmRFFrEquTveRn8/s1600/DSCN3414.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIoshCD2eRI987nld29TuzvFzz0COLc4_sXWCphxHGP1epFF9Ps64TxWr1H4Hf1CTmXVw7ysjYOW2zD0nQSm_3Nd7BfMLmMOy1hp94sMArVVhp0CdK9h-RHCn0caAjsmRFFrEquTveRn8/s320/DSCN3414.JPG" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
To byl dobry sezon. I dobry miod. Ten pierwszy miel de printemps, delikatny i slodki, niemal w calosci skremowalismy, wiec ma konsystencje nutelli. Smaruje sie lekko na chrupiacej bagietce i uwielbiaja go dzieci. Baza sa miedzy innymi kwiaty wierzby, owocowych drzew, rzepaku, koniczyny i mniszka. Potem pojawil sie miod akacjowy, choc akacji w naszej okolicy ze swieca szukac. Miejscowi rolnicy wycieli co sie da na slupki do ogrodzen wokol pastwisk. Robiniowe drzewo dobre, twarde, prochno sie go nie ima. Wiec trzeba sie z ulami nalatac, zeby pszczoly zebraly co swoje. Trudno tez dziewczynki namowic, zeby tylko na koszyczki akacji lataly. Znosza co znajda i mieszanka wychodzi. Adrien wywiozl w tym roku ule nad niemiecka granice, w zagajnik robinii schowal. Pierwszy raz jadlam taki miod, przezroczysty jak woda, o lekko zielonkawej poswiacie, wlasciwie ani slodki ani aromatyczny. Prawdziwa stuprocentowa akacja. Tyle, ze zaden klient by jej nie kupil:)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr8uq6zd2JIxKIYwdKaiM43rniIZ1BQ_3w7eV439UjavDpASiBzy87F20HE9iCqwqIb76m_UwDrl1L_YaNTquRxQ8xpLI3Fh9TzPMNVbpP73Oe57ynZbEcL6mBvst8B6G2DfH7hr4aZfo/s1600/DSCN3375.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr8uq6zd2JIxKIYwdKaiM43rniIZ1BQ_3w7eV439UjavDpASiBzy87F20HE9iCqwqIb76m_UwDrl1L_YaNTquRxQ8xpLI3Fh9TzPMNVbpP73Oe57ynZbEcL6mBvst8B6G2DfH7hr4aZfo/s320/DSCN3375.JPG" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Potem zakwitly jezyny i zbieralismy ostatni miod tego lata - miel de foret. Baza sa krzaki jezyn i spadz na liściach dębow, bukow, wiązow, klonow. Miod ciezki, lekko kwasny, o aromacie suchych lisci. <i>Caramel</i> !!! - wykrzyknal dziadek Replinger, kiedy przynioslam mu pierwszy sloik skremowanego lesnego miodu. Jesienia przytargalismy stary bufet Henriette i ulozylam nasza kolekcje. Mir przykrecil tabliczke przed domem. I rozdzwonil sie na dobre brzeczyk przy starych drzwiach famille Jacques: <i>Vous avez du miel? </i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfgsQUgfRGJJiwRR0xsUKuf4aQbOOfcBqN6fSObHOE8mDior_yMBpPUVSZPiGpGvO5NvPjcBFWt4_fN02sldQW0l7XLpuofPjQLO4yWr2_9DrMrWI4ocdqEsWn6PsMLYNc1RGO38cXWb0/s1600/DSCN3234.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfgsQUgfRGJJiwRR0xsUKuf4aQbOOfcBqN6fSObHOE8mDior_yMBpPUVSZPiGpGvO5NvPjcBFWt4_fN02sldQW0l7XLpuofPjQLO4yWr2_9DrMrWI4ocdqEsWn6PsMLYNc1RGO38cXWb0/s320/DSCN3234.JPG" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkskd588BnRPqziXsxsIK3aNbVcYYdOIZd7gq474xsOp4aU9uWcmgqqcLgWWLpwbRix5GDLiBPGGakU1dHhfhtyozWpxmTFRvUtUEXn4TgF4yeP3iqo2k4VN7Ywq_0b0jR2VqBcAV67No/s1600/DSCN3655.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkskd588BnRPqziXsxsIK3aNbVcYYdOIZd7gq474xsOp4aU9uWcmgqqcLgWWLpwbRix5GDLiBPGGakU1dHhfhtyozWpxmTFRvUtUEXn4TgF4yeP3iqo2k4VN7Ywq_0b0jR2VqBcAV67No/s320/DSCN3655.JPG" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-70229763212979756162015-06-26T01:24:00.001-07:002015-06-26T03:04:07.661-07:00jezyk sercaKiedy jedyny we wsi Polak zwolywal pod wieczor kury do kurnika, wszystkie tubylcze dziecka wisialy na plocie, towarzyszac mu choralnie... <i>ciiiip!!...ciiiip!!...ciip!!..ciiip!!...</i>Michel do dzis z luboscia powtarza owe "cip,cip", choc prawie pol wieku przelecialo. U potomkow kurzego hodowcy slowa polskiego juz nie uswiadczy, a kury? Chyba ze w lodowce, w hipermarkecie. W odwecie za cip cip, smiejemy sie z Michela, ktory do drobiu zwraca sie per <i>bi..bi...bi!!! </i> Matko jedyna! Zreszta co z niego za paysan na hektarach, co marchewki w carrefour kupuje!<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSFjqrmFWi_H4Ga5Xm5SVD3vZI6M7jmR4KtuLmUKoWJregJDMhxv2oNa6me_aAadAQxEhZazSUpZMQXogT0KiCkDc6iQPj_EExEbG-SAkZaR9fy56ffb3L1HPFB5N9jzx_UpHSUUD9DNo/s1600/DSCN3085.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSFjqrmFWi_H4Ga5Xm5SVD3vZI6M7jmR4KtuLmUKoWJregJDMhxv2oNa6me_aAadAQxEhZazSUpZMQXogT0KiCkDc6iQPj_EExEbG-SAkZaR9fy56ffb3L1HPFB5N9jzx_UpHSUUD9DNo/s320/DSCN3085.JPG" width="320" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nasze trzy czerwone cipulcie przyjechaly w kartonach tydzien temu. Pol dnia lypaly podejrzeliwie na wyrosnieta salate, co im moje szczescie na deser podsunelo pod dziob. Jak wreszcie zajarzyly o co chodzi z tym zielonym, rozszarpaly habuzia w strzepy. Potem zaczely strzelac jajami:) Czasem musimy ciagnac losy, kto leci do kurnika po nowa dostawe, bo kazdy chce zrobic ustami to slodkie <i>ciiip.. ciiiip... ciiiip! </i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
Moje kurcze opierzone coraz sliczniej. Coraz madrzej. I wciaz reaguje: i na cip cip i na bibi:) Chodz w jej glowce juz mieszaja sie slowa i czasem brak cierpliwosci by znalezc wlasciwe nazywanie rzeczy, spraw i emocji. Bardzo bym chciala zachowac te rownowage. Bysmy zawsze mogly dogadac sie w naszym wspolnym jezyku. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jakikolwiek by on nie byl...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj78YDi3_5B_qiV8E1Tem248ik4JYi0F-FCfqWxxBY5huXfBysapXKy0wifRQuACO8vCD_W5bv5vZ_IL6iVz0KQ2hu_Ygd448fGDOVnU5PAJCDHx_1FSsn5fqmmIrckDIIJbEwBKfrMxv0/s1600/DSCN3073.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj78YDi3_5B_qiV8E1Tem248ik4JYi0F-FCfqWxxBY5huXfBysapXKy0wifRQuACO8vCD_W5bv5vZ_IL6iVz0KQ2hu_Ygd448fGDOVnU5PAJCDHx_1FSsn5fqmmIrckDIIJbEwBKfrMxv0/s320/DSCN3073.JPG" width="240" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
PS.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Czasem dobrze czerpac z doswiadczen innych ludzi:) Gege, ukochana Michela ma problem z hashimoto. Poniewaz i moja tarczyca zgasla czas jakis temu, chyba bezpowrotnie, pytam jej: <i>Jak sobie radzisz ze zmeczeniem, ktore jest jednym z objawow tej choroby? </i>Francuzka popatrzyla na mnie ze zdziwieniem: <i>Znakomicie</i>. <i>Kiedy tylko mam potrzebe i ochote...odpoczywam... </i>Takie to proste.</div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
Odpoczywam Madziu Spokostanko przy twojej ksiazce. Opowiadasz jezykiem serca, ktory jest mi bardzo bliski. Dziekuje. </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjZKnM9SrWik9NGy8k3BldA7eHBb2nbBNFLRGo3FbuYDzXl18Ai_PhSgL0Fb3hat1wHOYb3Y2gsN1CI2plGUi7ZHBhKY8c7Yv48mZLzKOa7N_CeOqOmjVmCRZ90SRFvMOZvLvB3tgLAwo/s1600/DSCN3084.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjZKnM9SrWik9NGy8k3BldA7eHBb2nbBNFLRGo3FbuYDzXl18Ai_PhSgL0Fb3hat1wHOYb3Y2gsN1CI2plGUi7ZHBhKY8c7Yv48mZLzKOa7N_CeOqOmjVmCRZ90SRFvMOZvLvB3tgLAwo/s320/DSCN3084.JPG" width="240" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-3758482908547157772015-06-21T03:16:00.001-07:002015-06-21T03:16:38.957-07:00Sacha<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv64vDXx6AbLHKZBd2osxSbTuPATiEsf7_FzKqGeEYRS5_gnligDE_PU9nxaE0rKE9ZjRlhgN50FAgYpCX4OCm6pQ1olMDhEDsJOtxrPRWEdSzLn4YQuPegEtHXHOhIUbR91fOerZJsjA/s1600/DSCN2965.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv64vDXx6AbLHKZBd2osxSbTuPATiEsf7_FzKqGeEYRS5_gnligDE_PU9nxaE0rKE9ZjRlhgN50FAgYpCX4OCm6pQ1olMDhEDsJOtxrPRWEdSzLn4YQuPegEtHXHOhIUbR91fOerZJsjA/s320/DSCN2965.JPG" width="240" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg04nNaP08eLIU8mrX1OkSlyCOT0BzYziHo1lu00hruDW_v37lqqQa-oG_JCbQQ4_iSPuC6HMuJu3KxH9bzjcNhuH0C8OAaanYGVkrrQ4On-_f8fXf8N0t69FW7eZs6S5Uv6JMwMwfUWKo/s1600/DSCN2964.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg04nNaP08eLIU8mrX1OkSlyCOT0BzYziHo1lu00hruDW_v37lqqQa-oG_JCbQQ4_iSPuC6HMuJu3KxH9bzjcNhuH0C8OAaanYGVkrrQ4On-_f8fXf8N0t69FW7eZs6S5Uv6JMwMwfUWKo/s320/DSCN2964.JPG" width="240" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglau7EX877XErV10cNnMzQIdimx7cnUnkgv2eefuM2_q8SnFtJRhc1SrC07c0BMxGcNK0DEKgAwNa8w23nkaCKkAgKVQES2SuDWlX9ba-O_fCC5nPIN5rIvTzF1iE17CsZ2dl7EWlbUH8/s1600/DSCN2973.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglau7EX877XErV10cNnMzQIdimx7cnUnkgv2eefuM2_q8SnFtJRhc1SrC07c0BMxGcNK0DEKgAwNa8w23nkaCKkAgKVQES2SuDWlX9ba-O_fCC5nPIN5rIvTzF1iE17CsZ2dl7EWlbUH8/s320/DSCN2973.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Wreszcie pada. Limasy zaatakowaly nasze grzadki z warzywami. Bez powodzenia, padalce okazaly sie szybsze. Upasly sie chyba na tych slimakach, bo porosly niczym anakondy. Siedza pozwijane w winoroslach pod kamiennym murem. Nie sycza i nie robia halasu, to omijamy sie szerokim lukiem. Nie zjem w tym roku pewnie ani rodzynki... Na padalce poluja z upodobaniem koty. Dla zabawy. Padne trupem, jesli znajde jeszcze jeden urwany, jaszczurczy ogon!<br />
<br />
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-10660964022858746782015-04-19T06:27:00.000-07:002015-04-19T06:27:19.357-07:00Duchy
<style type="text/css">p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }</style>
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Bylo jak powiedzial
Mir. Dom nas znalazl. I uwodzil. Snul pajeczyne rozlicznych
westchnien i wspominek. Wszystko w nim oddychalo i skrzypialo.
Pachnialo cedrem w stuletnich szafach ze skrytkami w podlodze. Pielo
się ku gorze kretymi stopniami w kolorze orzecha. Niebiescilo
resztkami wyblaklej tapety w niezapominajki ze scian w sypialni na
poddaszu, gdzie kiedys bawily się male stolarzatka. Zewszad lypaly
sumiaste oblicza z pozolklych fotografii. Starannie ulozone na
stoliku okulary w rogowej oprawce i buraczkowy sweterek przycupniety
na oparciu fotela. </div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Dom zyl i czekal. Nie było w nim opuszczenia,
tak jakby starzy gospodarze wyszli kuchennym drzwiami, sciezka pod
gore, potem schodami wspieli się między kamienne sciany
ogrodu,chroniac w chlod starej pini, pod która rosna najprawdziwsze
poziomki... <i>To szalenstwo – </i><span style="font-style: normal;">deptalam</span><span style="font-style: normal;">
</span><span style="font-style: normal;">te mysl zawziecie </span><span style="font-style: normal;">w
glowie, </span><span style="font-style: normal;">pukujac w kamienny
okap nad kuchnia, przez który z latwoscia </span><span style="font-style: normal;">szlo
</span><span style="font-style: normal;">przepchnac wolu. </span><i>Ja
boje się duchow! </i>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Przez chwile zylam
nadzieja w zdrowy rozsadek potomkow stolarzy. Moze nie zechca
sprzedac emigrantom rodzinnej siedziby albo przynajmniej cene
wywinduja zaporowo. Ale czar dzialal. Jean Louis po wyrzuceniu z
siebie kilkudziesieciu <i>voila, </i><span style="font-style: normal;">przyjal
oferte. Przy trzecim spotkaniu, stwierdzil ze nie jestesmy calkiem
normalni i bogu dziekuje ze to właśnie my wprowadzimy się do domu
Jacque`ow. </span><span style="font-style: normal;">Jak na paryzanina,
Jean Louis ma nadzwyczaj zyczliwe podjscie do ludzi. Jak na bodygarda
bylego prezydenta tego pieknego kraju, to straszna z niego gadula... </span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Lato
mijalo, a czar dzialal nadal. Mimo wakacji i urlopow, dokumenty
wplywaly w odpowiednie okienka. Stosy papierkow, swiadectw i
pieczatek scielily wnetrze bialego segregatora z napisem DOM. I
jakims cudem </span><span style="font-style: normal;">w kartonie po
przeprowadzkach za kazdym razem </span><span style="font-style: normal;">
udalo się znalezc </span><span style="font-style: normal;">swistek
natychmiast niezbedny u notariusza. P</span><span style="font-style: normal;">oddalam
się w koncu, bo Mir cale noce sadzil we snie owocowe drzewka i
„porzecki”. Rozstawial ule w ogrodzie i urzadzal „swoje”
atelier. To co było robic, </span><span style="font-style: normal;">zachcialo
mi się tam BYC. Z calej sily. </span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Jeszcze kilka
miesiecy i czeka na mnie okrągła rocznica urodzin. Najgłupsze jest
to że niczego nie żałuje. Żadnych zmarnowanych okazji. Ot,
żyłam. Jakie to proste. Zrolowana trzykrotnie poduszka łupie kregi
szyjne na cwierc. Ksieżyca każdej nocy przybywa, wiec wlewa się
nachalnie do sypialni. Bezsennie. Kłyik…kłyik…kłyik… Deski
podłogi skrzypią niemiłosiernie, gołą stopą usiłuje wymacać
najcichszą droge do schodów. Chłód nawoskowanych stopni
oznajmia mete. Kyikanie ustaje. Phi! Półwiecze! Jezu, jaka cisza.
Niech sobie jeszcze pośpią.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Piekarz Manu
zajeżdża o 7 rano pod same drzwi. Z wnętrzności bagażówki
celują we mnie spiczaste nosy bagietek i croisantów. <i>No jak ci
tam w tym domu? </i>– zagaduje, pakując moje <i>traditionel </i>.
<i>A tobie? W tym wielkim mieście? –</i>nie jestem dłużna. <i>
</i>Po 40 latach życia w małej przygranicznej mieścinie, Manu z
rosyjską żona i 5-letnia córeczką przeniósł sie do stolicy
regionu. Wstaje codziennie o 2.30 żeby zdażyc do pracy i rozwieźc
pieczywo. Wlekąc po podłodze pasek od szlafroka, przysiegam sobie
witac Manuela nastepnym razem kompletnie ubrana. Chrupią te
bagietki cudnie. Dlaczego on właściwie nosi kominiarke? Na
termometrze za kuchennym oknem ledwie minus jeden. Piekarz w czarnej
kominiarce o 7 rano pod moimi drzwiami…
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
I kto mi w to
uwierzy?</div>
<div style="font-style: normal; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /><br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-1131273291580695302015-03-20T15:58:00.000-07:002015-03-20T15:58:01.308-07:00Stworzony dla nas...
<style type="text/css">p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }</style>
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Latem, ubieglego
roku bylam tu po raz pierwszy. Pamietam ten ranek. Siapilo
monotonnie, ziemia nabrzmiala deszczem oddychala ciezko, a ja
panicznie balam się, ze podeszwa sandala rozdyzdam jednego z tysiecy
limasow lazacych po wybrukowanej kocimi lbami sciezce. Z
niezrozumialych powodow brazowe slimaki bez domkow na grzebicie
wywoluja we mnie ataki paniki.
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Szczuple palce
Isabelle kreslily w powietrzu migotliwe znaki. Szumialo spadajaca z
gory kaskada, bulgotalo i spiewnie zawodzilo. I bylabym już wtedy
wiedziala ze lubie to miejsce, ale nie moglam się skupic, bo wokół
lazily te cholerne, gole robaki!
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Dom stoi przy
glownej drodze. Tyle, ze z ulicy jest niemal niewidoczny. Trzeba
wiedziec gdzie spojrzec aby mrugnal radosnie bialymi okiennicami. Nie
to co dom luksemburczyka z naprzeciwka – jak na dloni. Kuknac mu na
salony można z prawej i lewej, a nawet od podworka, bo wybudowal się
po wewnetrznej na luku glownej drogi. Czasem mam ochote go zapytac
czy nie boi się ze jakiś nadmiernie rozpedzony wjedzie mu o poranku
do sypialni. Tyle, ze okazji do rozmow brakuje. Luksemburczyk ludzi i
rozmow unika. O swicie otwiera rolety zamczyska i znika. O zmroku
wslizguje czarne „odi” w czelusci garazu i wszystkie okna
zamykaja szczelnie swoje powieki. Kiedys zanioslam mu paczki, które
kurier z ulga cisnal na rece mojego drwala, argumentujac
przekonywujaco: <i>Sympatyczni z was ludzie, oddacie mu,co? </i><i>Dobrze
będzie? </i><span style="font-style: normal;">Ze trzy godziny
ukladalam przemowe, dreptajac nerowowo na rozstaju drog, zeby nie
przegapic powrotu luksemburczyka. </span><i>Czesc, jestem twoja nowa
sasiadka. Mam dla ciebie paczki, kurier zostawil... - </i><span style="font-style: normal;">prawie
dygnelam przed nim w progu. </span><i>Aaaa...dzieki..-</i><span style="font-style: normal;">
po czym zamknal mi </span><span style="font-style: normal;">zamkowe
wrota</span><span style="font-style: normal;"> przed nosem. I po
prezentacji. </span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Tego dnia, latem,
wrocilam w to miejsce z Mirem i sarenka. Padanie ustalo. Czarno -
biala Isabelle machnela na pozegnanie smukla dlonia, zeby dodac
odwagi: <i>J</i><i>est stworzony </i><i>właśnie </i><i>dla was...</i>W
ogrodzie za domem wznoszacym się ku gorze niczym widownia w
amfiteatrze zachodzace slonce tkalo pachtwork z oranzy i polcieni.
Kamienny mur chronil przed najezdzcami. Z nosami przyklejonymi do
wielkich okien ze szprosami starej stolarni dlugo wdychalismy
zywiczny zapach. Potem drwal usiadl na schodach przed atelier,
westchnal zrezygnowany i zrobil krotkie resume : <i>Strasznie dużo
roboty. </i><span style="font-style: normal;">Machnal jeszcze dla
porzadku </span><span style="font-style: normal;">ze dwa razy wahad</span><span style="font-style: normal;">l</span><span style="font-style: normal;">em
na sfatygowanym sznurku. Nawet zaczelam protestowac, przecie nic na
sile, nic nie musimy... </span><i>Za pozno – </i><span style="font-style: normal;">ucial.
</span><i>Dom n</i><i>as już znalazl.</i></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Teraz nasi goscie
patrzac na dwie 19 utkane z metalu w rzezbionych drzwiach wejsciowych
usmiechaja się z podziwem, jaki to my mamy piekny stary, stuletni
dom z kamienia. Sekret znamy tylko my. Wyjawil go Emil, ojciec
Isabelle, rzucajac na stol przy okazji wspolnej herbatki, fotokopie
przecudnej urody lokalnych map z czasow napoleonskich. <i>O! Voila!
Oto wasz dom </i><i>wyrysowany</i><i> i </i><i>wszystkie </i><i>parcele
</i>– wskazal, pukajac radosnie palcem w pozolkly papier...
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
No i voila.</div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-52514976531896992972014-04-10T06:16:00.003-07:002014-04-10T09:47:55.656-07:00Akceptacja. Mes amis...Rozrylotany ogrodowy stół slużył jak umiał u kuchni, przez pierwszy rok naszego pobytu we Francji. Blat zbudowany z klapeczek miał 3 centymetrowe szpary, przez które uciekało jedzenie, przy byle marnym puknięciu stopą w mebel. Lojalnie uprzedzaliśmy gości, że najlepiej trzymać naczynia w objęciach, nie ruszać sie, nie gestykulować i broń boże nie oddychać! Przy tym stole pewnego dnia przekonywałam Caroline, że ...mój mąż całe życie marzył o tym, żeby mieć... bogactwo...<i> </i> 40 letnia "bankierka" z Luksemburga, patrzyła na mnie w kompletnym oniemieniu przez dlugą chwile, a potem ściskając w dłoniach moją najcenniejszą filiżankę, ryknęła z ulgą ....<i> ruches!!! - ule!!! </i><span style="font-size: x-small;">(oba wyrazy riche - <i>bogaty</i> i ruche - <i>ul</i>, wymawia się bardzo podobnie</span><span style="font-size: x-small;">) </span><br />
<div>
<br /></div>
<div>
Zmieniliśmy stół. Na łące nad strumieniem postawiliśmy pierwsze ule. Kolejnych osiem czeka w tym roku na zasiedlenie. To zabawne, ale za każdym razem, kiedy pracujemy w naszej pasiece, ubrani w białe kapelusze z woalem, jesteśmy z moim szczęściem bogatsi niż arabscy szejkowie. </div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
Jean Marie zaprosił nas na pierwsze wiosenne spotkanie związku pszczelarzy. Mir zaparł się w drzwiach i oświadczył, że nie jedzie. Nie rozumie, co mówią i ośmieszać się nie będzie. Zaopiekuje się sarenką. Akurat. Salka w piwnicach niczym świetlica w Pcimiu Dolnym. Wyblakłe owadzie fotki i tablice przyrodnicze na ścianach. Długi stół, niewygodne krzesła. Swojsko. A potem zaskakujące słowa Jean Marie, który przedstawiał nas po kolei kolegom...<i>mes amis... </i>z Polski. Łapa, łapa, całus, całus...<i>moi przyjaciele...moi przyjaciele...mes amis...</i> brzęczało nam w uszach. To już? Tak o, bez fanfar i anielskiej muzyki???<br />
<br />
Potem Adrien, prezes stowarzyszenia sporo mówił o sprawach organizacyjnych, robił zapisy na słoiki i materiały do produkcji miodu. Przerwy na zaczerpniecie oddechu wypełniali inni bucząc jak pszczela rodzina. Pewnie całkiem sporo byśmy z tego zrozumieli, gdyby nie Charlotte co usiadła naprzeciwko. Czerwony obcisły sweterek, kruczoczarny kok, nos na haczyk i ogromne egzotyczne kolczyki w uszach pobrzękujące przy każdym poruszeniu. Oczu nie dało się oderwać. Nerwowo sprawdzałam, gdzie odstawiła swoją miotłę do latania. Kiedy zapytała Adrien co za cholerstwo jej sie porobiło po zimie w ramkach ...<i> takie twarde kamyczki jak poskrobać paznokciem? -</i> mój chłop oniemiał. <i>Uszczypnij mnie, miodu z ula nie wybrała!</i> Wcale nikt się nie śmiał. Nikt nie krytykował. Głos w dyskusji zabrał nawet mikry chłopczyna z lewej, właściciel jedynego przydomowego ula. Adrien cierpliwie koleżance tłumaczył, że te kamyczki to skrystalizowany miód. Serio. Serio.<br />
<br />
Przy aperitifie na koniec spotkania moje szczęście w najlepsze prowadziło dysput z dwoma najbardziej doświadczonymi pszczelarzami w grupie, których chłop sobie znanym sposobem wyłuskał juz po paru minutach. Z zaangazowaniem słuchając historii Pierre, który przez kilkanaście lat uczył się zawodu w serowarniach Francji, Szwajcarii i na Kostaryce, studiowałam szczegóły pieknego sutaszowego naszyjnika, który nosi na szyi. 12 procentowy musujący hydromiel, którym to żeśmy nowe przyjaźnie przypięczętowali szumiał lekko w głowach. Dobry był. Jeśli wierzyć słowom Adrien to pierwszy alkohol na ziemi - sfermentowana mieszanina miodu w wodą.<br />
<br />
Sarenka przetrwała narady pszczelarzy, choć wnosiliśmy ją do domu około płónocy w na wpółśpiącą. Na biurku czekają na wypełnienie formularze do rejestracji naszej pasieki i nadania jej oficjalnego numeru. Kolejne zebranie i spotkanie z mes amis.... za miesiąc:) Mam wrażenie, żeśmy wreszcie wyleźli z etapu zniechęcenia i wyszli na dłuuuuugą prostą akceptacji.<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<div>
<div>
<div>
<div>
<div>
<div>
<i><br /></i>
<i><br /></i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-49110246305160382872014-02-25T06:24:00.000-08:002014-02-25T06:28:34.742-08:00Rozczarowanie. Jest jeszcze zbyt wcześnie…<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b>Miejsca przez nas opuszczone nie czekają. Żyją obcym rytmem, bez
umierania z tęsknoty za nieobecnym. Wracanie, nawet z mapą w dłoni, jest
napisaniem historii na nowo. Starych opowieści próżno szukać na półkach z
nowościami. Kiedy Magda z Na 27 Stronie podróżuje
na południe, stawia pieczątki w mojej głowie. Kocham czytać jej obrazki z podróży. Wiesza je
na ścianie, przekrzywione przekornie, monochromatyczne, ledwie muśnięte
obiektywem. Ramka ze słów kołysze się przez chwilę. A potem noszę ten obrazek
pod powiekami, jak niedośniony sen i wymyślam mu happy endy. Bo dobre historie
muszą się gdzieś zaczynać i kiedyś skończyć.<o:p></o:p></b><br />
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A jak oswoić miejsca jeszcze
niepoznane? Próbuję być cierpliwa. Odmierzam kroczkami rytm każdego dnia.
Cztery razy dziennie w drodze do szkoły, zawsze przy drewnianej balustradzie ci
sami monsieur et madame. Emeryci, odprowadzają wnuka. Życzą mi miłego dnia albo kiwają na powitanie.
Uśmiecham się, odmachuję do Didier, czekającego w samochodzie i składam usta w
bonjour dla sekcji palaczek na zakręcie rue Des Ecoles. Z mamą Savanah mijamy
się niezobowiązująco, bo wciąż mam do niej żal o sarenkę. Kiedy dziewczynki
chciały pobawić się w domu u Savanah, sympatyczna z pozoru madame
zaprotestowała – <i>cóż, jest jeszcze zbyt
wcześnie… </i>Nadal interpretuję jej słowa na wszystkie sposoby, ale smutnej
podkówki na buzi mojej córeczki, gdy dowiedziała się, że nie może spotkać się z
koleżanką, długo nie zapomnę. Najgorsze, że nie potrafię maluchowi za bardzo
wytłumaczyć: pourquoi? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br />
Emil Pitch garażuje auto w
murowanej stodole w pobliżu szkoły. Jest idealnie okrągły jak krążek
cammemberta i nosi na szyi fantazyjne apaszki do koszuli w kratkę. Owdowiał nie
tak dawno, ale uśmiech nie znika z rumianej twarzy. Wita się ze mną tubalnie
już przez szerokość ulicy. Urodził się i mieszkał w miasteczku przez 80 lat,
stąd pochodzą jego rodzice. Ma status
tubylca, a to górny szczebel miejscowej drabiny. Najniższy zajmuje element
napływowy, a raczej przepływowy, który zatrzymuje się w village na kilka
miesięcy, góra kilka lat i etrangers, czyli my - obcokrajowcy. Poniżej szczebli
plasują się pewnie ci co nie pracują i
funkcjonują dzięki zasiłkom. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br />
Nasze notowania muszą być
przyzwoite, gdyż pewnego dnia Emil pierwszy dokonał prezentacji. Ze środka
okazałego krzewu jeżyn, na skraju pastwiska wybulgotało nagle – <i>To Ty Jeanne?</i> Nasz stary pies
zaskoczony, wystawił zdobycz siedzącą w krzakach, a ja opanowawszy palpitację
serca, potwierdziłam cieniutko – <i>A kto
pyta?</i> Emil wygramolił brzuszysko z jeżynowego uścisku i zaprezentował mi
słoik pełen owoców - <i>To na konfitury. Sam
usmażę. </i>Kilka dni potem dostałam słoiczek pełen brunatnej galaretki słodkiej
okrutnie. Dziękowałam, jakby to był wygrany los na loterii. Nie za konfitury,
za pierwsze oswajanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br />
Potem Emil zadzwonił do mojego
szczęścia, że pszczoły z ula uciekły i boule wisi na gałęzi przy ścieżce na pastwisko.
Jak się pospieszy to jeszcze je złapie. Chłop pognał ze specjalną skrzynką i
zgarnął uciekinierki. Tym samym nasza mała pasieka pomnożyła się szczęśliwie. Parząc
kawę zastanawiałam się, jak Emil Pitch zdobył nasz numer telefonu i kiedy
przestaliśmy być anonimowi. Po raz pierwszy usiedliśmy z sąsiadem do stołu. Na
gwiazdkę, w rewanżu za konfitury, Emil dostał słój miodu. Uśmiechnął się
jeszcze szerzej niż zwykle, bo bardzo lubi <i>miel…
<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br />
A my lubimy Emila:)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b><br /></b>
<b>Krok za krokiem przemierzam to miejsce, ufna że kiedyś mnie przyjmie,
jak swoją. Pewnie się mylę, ale zdałam sobie sprawę, że przetrwa tylko to co
się buduje starannie, cierpliwie, z miłością. Krok za krokiem. <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-79306984004855609812014-02-09T13:47:00.003-08:002014-02-09T13:48:36.408-08:00Bon appetitZachwycenie<br />
<span style="font-size: large;"><b><br /></b></span>
<span style="font-size: large;"><b>Bon appétit</b></span><br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b>Pepi zapytał mnie wczoraj o
generała Jaruzelskiego. Czy to prawda, że generał rozwodzi się, gdyż
pojawiła się w życiu byłego prezydenta pielęgniarka, znacznie mlodsza niż jego małżonka? Mam nadzieję, że farmerowi z Doliny Mozeli nie przyjdą do głowy podobne brewerie. Choć w starym piecu diabeł pali, a
opiekunka dwa razy w tygodniu zagląda do jego madame! Pepi już za kilka tygodni, obchodzić będzie 90
urodziny. Nadal jest czynny zawodowo i nie pozwala starości - ani
synom farmerom - spychać się na margines
życia. Pragnie być użyteczny. Podejrzewam, że witalność zawdzięcza genom i
tutejszej diecie. Pepi w zasadzie je tylko to co wyprodukuje farma – no, może
oprócz ulubionej coli!<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W naszej lodówce śmierdzi. W centymetrowej szparce uchylonych drzwi kłębi
się smród, od którego wierci w nosie. Dawno
przestało mi to przeszkadzać, bo niemal we wszystkich francuskich lodówkach
śmierdzi. Jednak przyjezdne i goszczące w naszym domu panie, rozpoczynają od
dyskretnych porządków w kuchni. Oczywiście, pod moja nieobecność. Potem na widok pierdząco śmierdzących
serów wpadają w zachwycenie. Miekkie
dojrzewające cammebert i recollet lubią
wszyscy, bez wyjątku. Nawet szwagier, który najchętniej woziłby je do domu
uwiązane na zderzaku, byleby mu sprofanowały limuzyny. Twardy, łagodny - tomme du pays smakuje bardzo dzieciom. Sarenka kroi go jak
pajdki chleba. Suche małe krążki o intensywnym smaku używam zamiast
parmezanu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wielbię absolutnie wszystko co
wyprodukuje malutka serowarnia Kathy i jej męża Rolanda. A jabłkowe, przecierane soki w szklanych butlach?! Mój Boże! Do fromagerie prowadzam na wycieczki
wszystkich naszych gości, każąc klękać i modlić się do tego cudownego jedzenia.
Tetenia złośliwi, że mnie kiedyś po tych serach cholesterol zabije. Może i
zabije, ale jakże smakowita to będzie śmierć!
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie wiem dlaczego o fermie Pierrette mówi się
że jest kacza, skoro po łące na zboczu, niczym pierzaste obłoczki drobią stada
białych i siodłatych gęsi, perliczek, kur, indyczek. Kiedy po raz pierwszy zabiła i oskubała dla
mnie kurę, moje szczęście odmówiło zdecydowanie konsumpcji .<i> …bo z wielkiej, tłustej kury może być tylko
tłusty rosół! </i> On wychował się na
wsi, wie lepiej. On się brzydzi. Wytargałam ze schowka żeliwny rondel, zakupiony na brocancie. Wielki
i ciężki jak łódź podwodna. Kura na trzy
godziny w czarnym pontonie wylądowała w
piekarniku. Nieomal, bez żadnych
ingerencji pośrednich. Pożarliśmy ją we trojkę jak troglodyci – „ręcami” i na
jedno posiedzenie. Biję się w piersi, mięso
soczyście pachniało ziołami, a na wierzchu miało chrupiącą skórkę. Ideał. Gęba
w niebie. Stoiska mięsne w okolicznych marketach oraz sklepy rzeźnickie straciły tego dnia
klientkę. Domowe menu wzbogaciło się
jeszcze o woły i wieprzki z okolicznych farm. Cieniutkie mergez i suszone saucisses
. No i smalec gęsi do wszelkiego przysmażania.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Guy ukradl moje serce w upalne
popołudnie, gdy zaprosił mnie i sarenkę na
ławeczkę w cieniu kamiennej ściany. Potem przyniósł wafelki i włożył do każdego
rożka lody czekoladowe kręcone na mleku
od krów z jego farmy. Sarenka nie lubi czekoladowych –
zjadłam dwa. Nie pamiętam nawet, żebym jadła kiedykolwiek pyszniejsze. Przy kolejnej
wizycie i degustacji, Guy wręczył mi numer telefonu. Na wszelki wypadek, gdybym
miała zachcianki! W jego lodówkach, oprócz czekolady, wanilii, pistacji etc.
czają się również owocowe sorbety. Raz, Lalka, przyjaciółka, wpatrzona w farmera z gębą pełną mrożonych malin prosiła -
<i>powiedz mu! przetłumacz, że jest
SMACZNY jak te jego sorbety! </i> Nawet
nauczyła Guy polskiego powitania. Moje szczęście prosi mnie zawsze o podwójną
porcję malin i mlecznej wanilii. Do dzisiaj nie wie, że lodziarz z francuskiej
farmy jest najprzystojniejszym farmerem jakiego znam! Nawet w białym czepku na
głowie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b>U znajomych wieśniaków (paysons) kupuję jeszcze jaja, fois gras, kozie
sery, miód, warzywa, wino. Przestałam
robić konfitury, Hana smaży je tak, że nawet w środku zimy pachną latem i słońcem.
Z portfela wyfruwa więcej niż podczas zakupów w dyskontach. Przyjemność i
zdrowie mają swoją cenę, lecz (prawie) organiczne jedzenie zachwyca świeżością,
jakością, smakiem. I to zachwycenie na szczęście nie przechodzi, pomimo żabich
udek i ślimaków! Czasem tylko szlag mnie trafia, że Europa może, a płynąca
mlekiem i miodem nadwiślańska kraina nie potrafi otworzyć rynku malutkich,
lokalnych producentów. Nie potrafi znaleźć odpowiednich uregulowań prawnych,
ani urealnić oczekiwań pań z sanepidu. Szkoda.<o:p></o:p></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b>Bon appétit.</b></div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-36469317263853762232014-02-02T11:56:00.004-08:002014-02-02T11:56:58.974-08:00Starych drzew się nie przesadza?<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b>Wydawało mi się, że jesteśmy tacy
podobni. Trochę różni różnicą dokonań pokoleń, ale jednak ulepieni z tej samej
gliny, wytrawieni w tyglu doświadczeń tożsamych. Ale gdzie tam! Miłość do
trunków, dobrego jedzenia, do zabawy to za dużo by pozostać wobec siebie
niewidocznym, to za mało by się zauważyć. Już za chwilę minie trzy lata od
kiedy nasza czwórka oswaja rzeczywistość w małym francuskim miasteczku. Czy to
wystarczająco długo, aby stać się elementem krajobrazu? Czy to wystarczy, aby
pokochać nowe miejsce i ludzi…</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na pożegnanie maternelle sarenka w muślinowej sukience dygnie
wdzięcznie przed ukochaną maitresse, zwyczajowo wycałuje też panią
przedszkolankę w oba poliki i przez długie wakacje będzie tęsknić za
najładniejszym chłopakiem w grupie. Ale tylko trochę, bo we wrześniu spotkają
się pewnie w jednej szkolnej ławce CP. Jest taka śliczna i smukła. Kiedy się uśmiecha oczy jej
błyszczą a w prawym policzku pojawia się mały, zalotny dołeczek. Kiedyś umierałam ze strachu, bo nie mówiła nic, choć ja w
swojej głowie słyszałam wszystkie,
niewypowiedziane przez nią słowa. Dziś jest dwujęzyczna i kiedy recytuje
wierszyki w tym skomplikowanym, śpiewnie, cudnym języku jeszcze nie mogę w to
uwierzyć. Przerosła najwyższych chłopaków w klasie, ale nadal niczym prawdziwa
sarenka jest płochliwa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nasza suka skończyła 11 lat. Łeb jej
posiwiał i przestała lubić spacery. Z pretensją w czarnych ślepiach człapie do wyjścia, gdy
musi zrobić mały toaletowy kurs na łąki. Gdyby nie codzienny zabawowy trening
serwowany przez małą pańcię, pewnie nie budziłaby się wcale. Czasem zastanawiam się czy ona wie, że mieszka w obcym kraju, gdzie psy może też
szczekają zupełnie inaczej, czy jest jej to zupełnie obojętne? Najważniejsze,
że znajome ręce poklepują i głaszczą
przyjaźnie, no i zawsze czeka pełna micha. Szczęściara, nie musi się adaptować…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Moje szczęście jak zwykle okopało się na pozycji
niezależnej. Mówi co myśli i tylko wtedy
gdy ma coś do powiedzenia. U nowych
współpracowników i sąsiadów ma opinię mruka, świetnego fachowca i nieczęsto zaczynają rozmowę z nim od: <i>ca va?</i> Kiedy nasi sąsiedzi, Tina i Claude robią wspólnie ciasto na lazanię, to
popatrując w ich kuchenne okno -
zazdroszczę. <i>Oszalałaś?!</i> - pokrzykuje piękna Włoszka z Neapolu. – <i>Ja nawet do wkręcania żarówek muszę wzywać fachowca, bo mój chłop ma
dwie lewe ręce</i>! Mój za to, za każdym razem szuka po szafkach kubka do kawy,
zupełnie jakbym codziennie go przed nim ukrywała… Są na tym świecie rzeczy
niezmienne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przez ostatnie trzy lata śmiałam
się i płakałam na zmianę. Pakowałam walizki, by za chwilę z nadzieją je
rozpakowywać. Wydawało mi się, że już, już wiem, by wieczorem odkryć na nowo
pustkę w głowie. Pocierałam szczotką
skórę pod codziennym prysznicem by stała się grubsza, odporniejsza, jak tarcza.
Wydawało mi się, że wraz z tą zmianą umarły we mnie wszystkie słowa, sny,
dążenia. Łapczywie chwytałam w dłonie każdy dzień , myśląc, że przyniesie
odpowiedź… Starych drzew się nie przesadza. Podobno. Dziś już nie jestem tego taka pewna. Nie
tęsknię, nie rani mnie niczyja obcość, inność czy niezrozumienie. Joanna ze Wzgórza musiała umrzeć, by urodzić
się na nowo..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b>Według googlowej informacji na szok kulturowy składa się kilka etapów. Kolejne to zachwyt, zniechęcenie, adaptacja… W przededniu naszej 3 rocznicy pobytu we
Francji mam nadzieje, że dotarliśmy do ostatniej stacji z napisem – rozumiem i
akceptuję. Ciąg dalszy nastąpi…</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-80078959397127511312012-09-11T12:51:00.002-07:002012-09-11T12:58:41.884-07:00dom... Zawsze śpiewają o świcie, rzewliwie niczym syreny stalowych olbrzymów wpływających do portu. Wystarczy senniej zacisnąć powieki, by niemal poczuć mokry piasek, słoność powietrza, chłód morskiej wody. I choć basowe dudnienie z pastwisk otula miękko mgła, sarenka wślizgując się drobnym ciałkiem w maminy podołek niezmiennie mamrocze<i>... czy to statki? eeee...nieee, to tylko krowy... </i>A potem zasypia natychmiast, mięciutko wplątana w nasze dłonie. Z upodobaniem uprawia nocne wędrowanie. Na nic zdały się skuteczne podobno sposoby na przeflancowanie intruza do dziecinnego łóżeczka. Nic nie działa. Bose stópki odmierzają domowymi korytarzami, cicheńko, co noc tę samą odległość, niczym duszek. Wierzę, że przyjdzie dzień, gdy nasza córeczka poczuje się tu bezpieczna i obudzi się rano, sama w dziecięcym pokoju.<br />
<br />
Lorraine wokół faluje zielono i rdzawo, jak jedwab dziewczyńskiej sukienki. Czesane wiatrem trawy na pastwiskach, dygoczą migotliwie w ostrym jak brzytwa powietrzu. Wieje - nawet, gdy wokół letnia suchość i upał. Puszczane z upodobaniem latawce wyrywają się na wolność, w nieznane. Może powinnam przyczepiać do nich małe pudełeczka z kartką w środku: -<i> To ja Joanna ze Wzgórza w dolinie Mosseli piszę swoje kolejne contes de la Colline...</i><br />
<br />
Najbardziej lubię okolicę o poranku, gdy zanurzone jeszcze w mglistej różowości miasteczka wolno odkrywają swoje sekrety. Wieże malutkich kościołów, wąskie uliczki wczepione w strome zbocza. I okiennice. Tysiące.We wszystkich możliwych kolorach. Zalotne niczym kobiece powieki zazdrośnie strzegące domowych sekretów. Lekkie, jak skrzydła ptaków, co przycupnęły na chwilę na kamiennej ścianie. Wąskie strumyczki dróg wspinają się i opadają leniwie, przepuszczając ledwie auto w jedną stronę. Zjeżdżamy na pobocza, gdy trzeba minąć się z sąsiadem, co macha życzliwie na każde takie mijanie. Inni już też machają, choć jeszcze ich nie znam. Siwowłosa, starsza pani, rytmicznie wybija rytm sportowymi butami. Biegnie. Mijam ją w czwartek, zawsze w tym samym miejscu, o tej samej porze, za zakrętem w lesie, gdzie pierwszej naszej francuskiej zimy wpadłam w poślizg. Usmarkana od płaczu wróciłam do domu przekonana, że zaraz spakuję walizki i pojadę z powrotem, tam, gdzie wszystko wciąż jeszcze pachnie domem. Ale ta siwowłosna pani w kolejny czwartek puściła do mnie oko, a w następny uniosła dłoń na powitanie, choć przecie nie znam jej wcale. I zostałam. Oswajając nowe miejsca i ludzi.<br />
<br />
Dom jest wielki. Niestary i nie nowy. Zbudował go Pepi, z dala od wsi, przy rozstajnych drogach. Na pagórku, co by go wszyscy widzieli.I żeby móc patrzeć daleko, aż po horyzont, po maleńkie Kirsch w dolinie, po Kathyville ucupnięte w miejscu gdzie zachodzi słońce. W takim miejscu nie widzi się przeszkód. W takim miejscu można tylko chcieć więcej.<br />
Kamienne schody z ogrodu prowadzą na piętro. Mają niebieską poręcz i podest dla złapania oddechu. Mir zamontował na samej górze zgrabną furteczkę. Dla dziecka, co by nie zleciało na łeb na szyję i dla suki, która od razu wdała się w amory. Diabolo i Sheyen, czarne jak atrament labladory czekały na nas tej nocy gdy po raz pierwszy otworzyliśmy drzwi nowego domu... Obszczekały, a zaraz potem pozwoliły się pogłaskać.<br />
<br />
Chwilę przedtem Mir zatrzymał furgonetkę na skraju wsi, zapalił światełko nad głową, popatrzył mi uważnie w oczy i oznajmił -<i> Powiedz tylko słowo, a zawrócę do domu.... </i>Nawet gdybym zdążyła odpowiedzieć, nic by to nie zmieniło. Bo widocznie zapisano nam w gwiazdach wędrowanie. Nie zdążyłam, bo z poobijanej półciężarówki, która wyhamowała obok, wykulnęła się energicznie niska, przysadzista postać. W ciemnościach załomotała w drzwi <i>- </i><i>Nareszcie jesteście! </i>wyłapałam ze zlepku ąąą ęęęę i rrrrr. Potem w mdłym, samochodowym światełku ujrzałam trochę rozczochrany rudawy łeb i mądre oczy. Marit - nasza przyszła szefowa, przewodniczka i mentorka. Pies rozwalony w słodkim niebycie, na capniętym w ostatniej chwili domowym dywaniku, oszalał. Wyciem i szczekaniem obudził dziecko, które ochoczo przyłączyło się do chóru. W domu na skraju wsi zapaliły się światła. W następnym również. <i>Chodźcie, chodzicie kochani</i> - poganiała nasza patronka - <i>zanim ściągną nam na głowę gendarmerie!!!</i><br />
<i> </i><br />
Tej nocy zasypialiśmy razem z dzieckiem na małżeńskim materacu na podłodze, wsłuchani w ciszę wielkiego, pustego apartamentu z czterema sypialniami. Jeśli doliczyć sukę, której udało się wcisnąć na ten materac po jednej przedniej i zadniej łapie, to było nas czworo. Mir przed snem, jak pacierz powtarzał jedynie zdanie, które po francusku opanował przed wyjazdem do perfekcji - <i>Madame, v</i><i>ous avez du pain....</i><i>Madame, v</i><i>ous avez du pain....</i><i>Madame, v</i><i>ous avez du pain....</i><br />
I do dziś za bardzo nie wiadomo, dlaczego na dzień dobry domagał się od Marit chleba?<br />
<br />
<br />
<br />
<br />joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-82511163084247898252011-05-18T14:46:00.000-07:002011-05-18T14:46:47.036-07:00bon voyage...Dziwne uczucie... Jak przed pierwszą randką, przed pocałunkiem z ukochanym. Radość i strach. I ciekawość - ludzi, miejsc i zdarzeń...<br />
<br />
Wyglądamy jak rumuńscy uchodźcy. Bus załadowany na sztywno kartonami. Na fotelu pasażera sarenka z paczką kolorowanek i dwoma gigantycznymi pluszakami, obok wpięta w specjalne pasy suka - w zasadzie wniebowzięta, po skandalicznym wyżarciu resztek z lodówki wywalonych do kompostownika! Dwóch weterynarzy pytało nas ostatnio dlaczego ten pies taki gruby...? No właśnie, dlaczego? Skoro dostaje głodowe niemal racje karmy??? <br />
Wyruszamy o świcie, by w naszym nowym ":miejscu na ziemi" powiedzieć wieczorem bonsoire...:0<br />
<br />
To był okropnie ciężki czas. Zamykania jednych spraw i otwierania innych. Udało się, bo widocznie los sprzyjał i droga, którą podążamy jest nam pisana. Zastanawiam się czasem czy TAM będzie wzgórze? Czy stworze je w swoim sercu i głowie...<br />
Inkę wzięłam ze sobą, a jakiś próg do siedzenia też się znajdzie:)<br />
<br />
Bon voyage!joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-15271332880150440042011-04-20T08:55:00.000-07:002011-04-20T08:57:27.428-07:00Kiedy znajdziemy się na zakręcie...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><br />
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=gxonk5iR0zw">http://www.youtube.com/watch?v=gxonk5iR0zw</a><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIQlI8zTgSACRqylODHPwy9EwjZw76BcgYxzAJH_76CRHXXZ0QSOgzAPh4rnpKNjchVottROwQL0zzlXTLtKWilbPy33SKlIyqUSPB8oAwm_AVFL6RhuPra3qu2EUPY-qoDZo4hUcMfn8/s1600/rozstaje2.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIQlI8zTgSACRqylODHPwy9EwjZw76BcgYxzAJH_76CRHXXZ0QSOgzAPh4rnpKNjchVottROwQL0zzlXTLtKWilbPy33SKlIyqUSPB8oAwm_AVFL6RhuPra3qu2EUPY-qoDZo4hUcMfn8/s320/rozstaje2.jpeg" width="320" /></a></div>joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-19398916026293594942011-04-02T16:09:00.000-07:002011-04-02T22:55:52.143-07:00Kiedy mężczyzna kocha kobietę…Ciekawam jest, co myślą o tym kobiety. Co czują, czego pragną. Jakie emocje nimi targają. Jakie marzenia? <br />
<br />
Mojego szczęścia nie było w domu tydzień. Piszczałyśmy obie ze strachu i zachwytu, kiedy w końcu wkradł się cichutko do salonu, stał chwilę w progu i obserwował jak sarenka wciągając wieczorne mleko, ogląda misia Ruperta i głaszcze moją rękę… <br />
Broda mu urosła jeszcze bardziej szorstka i dzika. Wąsy nastroszone, włosy jak ryżowa szczotka. Wokół oczu – nieprawdopodobnie błękitnych, nieprawdopodobnie jasnych – siateczka zmarszczek, jakby głębsza. Długo parskał i chlapał w łazience, a potem siedział i siedział przy stole nad kubkiem herbaty i patrzył. <i>Pachniesz… domem </i>– mówił, oglądając uważnie każde słowo w świetle kuchennej żarówki.<i> I słodko...i gorzko…i słono…-</i> mówił, nie dotykając ani moich dłoni ani ust…<br />
Od czwartku robimy razem różne rzeczy. Posadził mi trawę na łysych plackach w ogrodzie. Poprawił zdemolowane przez wiatry konstrukcje na groszki i powojniki. Umył auto i wypucował je w środku. Dwa dni z rzędu zabrał sarenkę na wycieczkę, abym mogła nacieszyć się ciszą i…maszyną. Obejrzał ze mną prawdziwą historię Janosika:) i wypił nie ulubioną inkę, bujając się na drewnianej huśtawce przed domem…I jeszcze kochał. <br />
<br />
Czasem jest mi źle, bo nie mam tak jak inni. Przemierzam szmaragdowy spłachetek traw, targanych wiatrem. Z polnych kamieni, wydłubanych z ziemi, usypałam już własny mur. Bywa, że tęsknię…Za światłami wielkiego miasta, szmerem byle jakich rozmów i braw. Marzę i lecę, jak nocna ćma zwiedziona fałszywą obietnicą. Strasznie to głupie. I próżne.<br />
<br />
Przecie, zazwyczaj mam to, czego nie mają inni…joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-74258975734856817032011-03-22T07:44:00.000-07:002011-03-22T07:44:29.458-07:00ciiii...Zostałyśmy same z sarenką. Na dłużej. Małżeńskie szczęście zagląda co kilka dni, ukocha nas obie, obleci obejście i znika. Niewiele siadam do maszyny. Niewiele tworzę. Czasem jakie ptasie trele po nocach. Czy ciekawe świata zające. Wiatr tarpie brzozowymi warkoczami tak mocno, że nie sposób nawet lnianych mobili uczciwie zapozować do zdjęć.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKKlpLzwRtJXq1OnleQ2HarZBfGJmQT6xkeNOARYDe_IglLMapiLuVuaamga-_WQbUH-VIxAmIfJ9uZ6LAhIhhSIOWkjVv5E1GtWOljW37b367MkKdOmZ9AbgqE7FE9M4W9l-exCQtGBM/s1600/mobila2.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKKlpLzwRtJXq1OnleQ2HarZBfGJmQT6xkeNOARYDe_IglLMapiLuVuaamga-_WQbUH-VIxAmIfJ9uZ6LAhIhhSIOWkjVv5E1GtWOljW37b367MkKdOmZ9AbgqE7FE9M4W9l-exCQtGBM/s320/mobila2.JPG" width="240" /></a></div><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd3CHeunAuriI9lxRKDdG0GQ431LPhLMRxw1_bqjo9OS2nUEuA87_4dX3ecZ0PTsdbscdJiTABJnNbmuKx8UY9TzhQbGu8eDI5zUto8odP6TC8gcNl7n1b_mAkdUrNYKI7fcn-tbAgFN0/s1600/mobila5.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd3CHeunAuriI9lxRKDdG0GQ431LPhLMRxw1_bqjo9OS2nUEuA87_4dX3ecZ0PTsdbscdJiTABJnNbmuKx8UY9TzhQbGu8eDI5zUto8odP6TC8gcNl7n1b_mAkdUrNYKI7fcn-tbAgFN0/s320/mobila5.JPG" width="320" /></a></div><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHdp6BtroiW5hnSxbTW7UwFN08vbDpl1myd8JNKs6Y1WItVSSXOvT_UG7yHtub5texDJDyEghchPm9EyNbt3EtsGQ8RMFSQFK39d1LSV6kffNYtkOrSZA_vFIHiebUYLtBJhrzU9A2Zsk/s1600/tilda+iwony3.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHdp6BtroiW5hnSxbTW7UwFN08vbDpl1myd8JNKs6Y1WItVSSXOvT_UG7yHtub5texDJDyEghchPm9EyNbt3EtsGQ8RMFSQFK39d1LSV6kffNYtkOrSZA_vFIHiebUYLtBJhrzU9A2Zsk/s400/tilda+iwony3.JPG" width="300" /></a></div><br />
<br />
Pachnie dymem z ogniska. Sarenka biega w kłębach dymu grzebiąc patykiem w kamiennym palenisku. Potrafi powiedzieć już prawie wszystko. Dzieli się emocjami, opowiada żarty, kłóci zapamiętale, gdy chce postawić na swoim. Bywa słodka jak miód obejmując łapkami moją buzię i zapewniając czule – <i>Gaba kofa mamę… taaaaaak…</i>Irytująca, jak diabli, gdy przy lada czynności trzeba cierpliwie przedzierać się przez - <i>Siama!!! Ja siama! </i>Bywa cudna, gdy co rano biegnie podnieść roletę w sypialni klaszcząc w dłonie z radości: <i>Sonce! Mama sonce sieci! Gaba cieszy!!!</i> Rośnie. Szczupłe, dziewczyńskie rączki i nóżki sterczą z nogawek spodni i przykrótkich rękawków. Trzeba jej po zimie wymieniać niemal całą garderobę, na co panna podskakuje z radości, bo jak rasowa kobietka lubi zakupy!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3-XuJpvYFq3HI6t370QkInMEoiHaIWHjhyqQL-e3Jr0zqTMFW8hwfHRZYB92V5VkJnw_K_zJ_ZRpvmp7bnUw3os7vpfrLtj96T-pOEBErALeibT-e04iOrL_QxHB1ewSwOvFRAZG4lIY/s1600/organizer+dla+dziecka6.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3-XuJpvYFq3HI6t370QkInMEoiHaIWHjhyqQL-e3Jr0zqTMFW8hwfHRZYB92V5VkJnw_K_zJ_ZRpvmp7bnUw3os7vpfrLtj96T-pOEBErALeibT-e04iOrL_QxHB1ewSwOvFRAZG4lIY/s400/organizer+dla+dziecka6.JPG" width="300" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8qvVn3H8m4DXYv56JVGzYRcp8iTdOy-UiOwSvoOb1S2AoJIPpppMsA_XI10CkqRxYWPiU53-JT45vLhoLXr4MttIh2G5TzEIx_9zjTjcK4cgjXAd9bnrKbJ1DrYbsz9P0FJ569_o1rAM/s1600/organizer+dla+dziecka5.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8qvVn3H8m4DXYv56JVGzYRcp8iTdOy-UiOwSvoOb1S2AoJIPpppMsA_XI10CkqRxYWPiU53-JT45vLhoLXr4MttIh2G5TzEIx_9zjTjcK4cgjXAd9bnrKbJ1DrYbsz9P0FJ569_o1rAM/s400/organizer+dla+dziecka5.JPG" width="300" /></a></div><br />
<br />
<br />
Suka wytrzepała wodę z futra po kąpieli w stawie, wyszukała w kupie gałęzi zgrabny patyk do obgryzania i grzeje się przy ognisku. Stała się na stare lata tak leniwa, że na spacerach po lesie kroczy dostojnie jak w procesji. Stado przepięknych jeleni, które wypłoszyłyśmy niechcący w leśnej kotlinie goniła całe 15 metrów… Poszły bokiem, okrążając nas zboczem z jednej strony i odcinając drogę powrotu. Ziemia dudniła pod ciężkimi kopytami mrucząc ostrzegawczo jak nadchodząca nawałnica. Kolejne dwa szurnęły z drugiej strony demonstrując poroża wielkie jak skrzydła. Dzielny domowy pies, w drodze powrotnej nie oddalił się nawet na pół metra od mojej nogi. Mała dziewczynka co chwile przystawała, kładąc paluszek na ustach i nadsłuchując…<i>ciiii… </i><br />
<br />
Spaliłam zeschnięte badyle i wyszlifowałam drewniane, ptasie oczy. Jutro pomaluję całość i będzie gotowa nowa rzeźba. Błyszcząca i zielona jak wodorosty w stawie. <br />
Prosta i zwyczajna. Jak codziennie mruczane pod nosem modlitwy. <br />
O słońce. O miłość. O zdrowie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu2PzSiJO4gWLmuvyrtNcqEXPM4-Ie4RarHl5DRVwqVrgpHIyL8iu37eclmAstWrrNicB1QAkmoz2HCIp9Ae4HlYSky0I_XBRGLhjux8LBMAMIaEeSRTO1VT-QHdBynjjcpVwyG5EtPDk/s1600/oko1.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu2PzSiJO4gWLmuvyrtNcqEXPM4-Ie4RarHl5DRVwqVrgpHIyL8iu37eclmAstWrrNicB1QAkmoz2HCIp9Ae4HlYSky0I_XBRGLhjux8LBMAMIaEeSRTO1VT-QHdBynjjcpVwyG5EtPDk/s640/oko1.JPG" width="640" /></a></div>joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-55888021656593961952011-03-22T07:26:00.000-07:002011-03-22T07:26:34.790-07:00debata - tratatata...Nie nalezę do sympatyków Leszka B. Spłacałam kredyt inwestycyjny, kiedy wdrażał przed laty swoje reformy. I choć trzeba mu oddać, z perspektywy dwudziestolecia – uratowały nam – Polsce – tyłek, to byli i tacy co owych rewolucji nie dźwignęli.<br />
Kredyt spłaciłam. Nawet w terminie. Wyłącznie dzięki pomocy rodziny, wyrzeczeniom i potwornej orce od świtu do świtu. Jednak parę razy trafiłam na takich co się „powiesili”. I to w dosłownym rzeczy rozumieniu...<br />
Nie dziwię się wcale emocjom, które pan profesor budzi, ale do poniedziałkowej debaty o OFE zasadziłam się bez żadnych złych intencji. Raczej zaciekawiona. Jako, że debata znamienitych ekonomistów to dla blondynki w wieku średnim nie lada wyzwanie – siedziałam uzbrojona w kieliszek z czerwonym winem. <br />
Obniża ciśnienie i dobrze robi na trawienie…<br />
O poziomie dyskutowania ministra obecnego rządu mówić nie ma co – był „przypodłogowy” jak to określa szwagier. O byłym premierze – klasa i klasyka w jednym;0 Cudne zwłaszcza powłóczyste spojrzenia jakie posyłał w odpowiedzi na zarzuty pana ministra…<i>źle zrobiliście w 1989 roku</i>!! Bardzo zabawne, bo zaledwie dekadę temu pan minister doradzał Leszkowi B w jego genialnym planie. <br />
O panach dziennikarzach prowadzących powtórzę za sarenką: <i>O bozie…</i><br />
O pieniądzach? O pieniądzach i tych w OFE i tych którymi opłacamy rozliczne podatkowe haracze – ile by ich nie było i tak zawsze okaże się zbyt mało na przepastne zachłanne apetyty polityków… <br />
Kto debatę wygrał? Z pewnością nie my, skoro rząd musi położyć łapę na NASZYCH pieniądzach, co by ratować publiczny dług. <br />
<br />
Dlaczego czuję się manipulowana?joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-75882517747602981542011-03-22T07:18:00.000-07:002011-03-22T07:19:40.848-07:00gdybym tylko miała pewność...Mowę mi odjęło na dłużej. Nie tyle z niemożności wypowiedzenia się, ile z natłoku życiowych wydarzeń i rozterek nad rozwiązywaniem tego co jeszcze nierozwiązane. Złe wiadomości posłaniec przynosi do mego domu najczęściej o świcie. Może i dlatego, żem rano zazwyczaj energetycznie nastrojona.<br />
<br />
<i>Nie śpisz…</i>- szeptała smarkając w słuchawkę. Zadziwiające, ile człowiek potrafi wyczytać z takiego szeptu. Ile zobaczyć w przód. Intuicyjnie usiąść, przytrzymać się ściany albo bez końca zatrzymywać oddychanie. <br />
<i>Wróciło… wszystko wróciło.</i> – szeptała dalej, a drobiny kurzu kołysały się leniwie w zwisającym z okna słonecznym warkoczu. Pocierałam wnętrza dłoni, bo parzyły od pulsującej wokół energii. <i>Dlaczego ja?!</i> – umilkła potem bezradnie.<br />
Kolejny zły wynik. Kolejna operacja. I strach, czy tym razem się na pewno się uda.<br />
Panie Boże, dlaczego właśnie ona…? <br />
<br />
Na zaczyn do drożdżowego ciasta najlepsze są drożdże prosto z piekarni. Półkilogramowe bloki zawinięte w siermiężny pergamin. Kroją je w plastry wedle życzenia i takie świeżusieńkie, pachnące zalewam ciepłym mlekiem z odrobiną cukru i mąki. Dobrze wyrobione ciasto puchnie w ekspresowym tempie. Jeśli dodamy niewiele cukru i symboliczną kruszankę po wierzchu drożdżówka najlepiej smakuje, gdy pajdę maźniemy domowym masłem… Może i pozatyka nam żyły cholesterolem, ale z pewnością nie naszpikuje konserwantem.<br />
<br />
Ilekroć puchnie we mnie poczucie zagrożenia, sięgam po proste domowe czynności. Najlepiej wychodzi mi ciasto drożdżowe i szarlotka. Coraz lepiej grzebanie w ziemi i przekopywanie ogrodu. Nie pogardzę nawet sprzątaniem psich kup po zimie. Zaczęłabym odkopywać pozatykaną meliorację w okolicy, gdybym tylko mogła zyskać pewność, że świat każdego ranka obudzi się w tym samym miejscu, gdzie zasypiał. <br />
A wraz z nim, moi bliscy…joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-58777447928624431912011-03-08T15:51:00.000-08:002011-03-08T15:51:55.648-08:00wiosenne torbole;)Sklep działa. Bez fanfar i biskupa z kropidłem. Do dziś nie wiem jak udało się te wirtualny stragan uruchomić, przy moich zerowych umiejętnościach:) Co prawda zdjęcia produktów do poprawki, image do korekty, parę funkcji nie działa, ale proszę o chwilę czasu i "<i>jeszcze będzie wspaniale</i>"...! Dziś np. padło dodawanie nowych produktów i zdjęć, więc póki co utknęłam.<br />
Jeszcze raz ukłony specjalne dla Fionki za pomysł i podpowiedź. Cmok!<br />
<br />
Na bieżąco będę w nim zamieszczać projekty, które wymyślam. Oczywiście jak sarenka i zdrowie pozwolą...!!!<br />
<br />
A na nocne oglądania nowe wiosenne pomysły na torby i torbole;)<br />
<br />
Moja córeczka mówi o niej toooba... I rzeczywiście prawdziwa z niej tuuuba:0 <br />
Uszyta z jeansu i bajecznie kolorowego płótna w kwiaty. Z przodu zabawna kieszonka zapinana na rzep. W środku podszewka i dwie wygodne kieszenie do przechowywania drobiazgów. Wymiary: 38 cm x 48 cm.<br />
<br />
Wyjątkowa. Jak łąka za moim domem na Wzgórzu...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQC2Apmlx0Ac-xYOP_ibjwHdmklkYA_M4FpgDNrwGfMFJgBFRMYPJduOhg0cX_LqpclRL5UqBU7zD9ziN2YV0orPNSZDMpRvCIooXwqLyVYN_UngSdfDCUpEaApR709f9eeW3l87V07fI/s1600/zakupowa1a.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQC2Apmlx0Ac-xYOP_ibjwHdmklkYA_M4FpgDNrwGfMFJgBFRMYPJduOhg0cX_LqpclRL5UqBU7zD9ziN2YV0orPNSZDMpRvCIooXwqLyVYN_UngSdfDCUpEaApR709f9eeW3l87V07fI/s320/zakupowa1a.JPG" width="233" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAsqjtU2ymZYyEEq8lt7dGNmrVHvoWXo-bjAyshfQzBTMdajOvKtuHVmNBptQ_qxAX9wjwi5CPUx8HqyU6hSs49VEBPDl1Tjly-hzubRryDDp8o5rkKZMkHc4LzF6WLchSyOgeauYcMCA/s1600/zakupowa1b.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAsqjtU2ymZYyEEq8lt7dGNmrVHvoWXo-bjAyshfQzBTMdajOvKtuHVmNBptQ_qxAX9wjwi5CPUx8HqyU6hSs49VEBPDl1Tjly-hzubRryDDp8o5rkKZMkHc4LzF6WLchSyOgeauYcMCA/s320/zakupowa1b.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyv9MZkzozlDbF481AMykUDWGwfL0LFn4C3G9HYUfCvX4kex6B653ZU10QyvkbUJCf5ZjfR-BQvLrlAuhFcvPKQR-vPEE2Z2J5RGS3XYLow2j-xhpoW6WgxMmil_acSxyBiYccOO-_ncQ/s1600/zakupowa+1c.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyv9MZkzozlDbF481AMykUDWGwfL0LFn4C3G9HYUfCvX4kex6B653ZU10QyvkbUJCf5ZjfR-BQvLrlAuhFcvPKQR-vPEE2Z2J5RGS3XYLow2j-xhpoW6WgxMmil_acSxyBiYccOO-_ncQ/s320/zakupowa+1c.JPG" width="217" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgenSpo9-x68FlgYza4W1Uqd7ZMNpmhvqL0RwAyMc_KQkEZErZCu6BeEQHsjV9RzxdNCLmQObSsmvBANkbF6HOIzOAR26rwzdjyljVtIIavNDKe-L9DZvHtCwE9CFGDy0WdamoIYzK6aoY/s1600/zakupowa1d.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgenSpo9-x68FlgYza4W1Uqd7ZMNpmhvqL0RwAyMc_KQkEZErZCu6BeEQHsjV9RzxdNCLmQObSsmvBANkbF6HOIzOAR26rwzdjyljVtIIavNDKe-L9DZvHtCwE9CFGDy0WdamoIYzK6aoY/s320/zakupowa1d.JPG" width="240" /></a></div><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Pasiaczek - to połączenia grubego płótna w delikatny prążek z ciemnym jeansem. Świetnie się nosi. Pakowna i szykowna. Tetenia na jej widok przymierzyła się ze trzy razy. Młodzież stwierdziła...<i>moja faworytka</i><br />
<br />
Też ją lubię;) <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieBHIPO8AJphj1I9y16TJ9Y7mrss5y4p7TJjaihBpj8eMJUqvkwzw9r70UTxUM7R6Ed59DEIpspHrf3f-BAfsF1fgr1jhQ6Aw_iVFEM_Z2a0XWZ-Z_E0aEsDXFPt8_IWGdnzFu9rMcZLU/s1600/zakupowa2a.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieBHIPO8AJphj1I9y16TJ9Y7mrss5y4p7TJjaihBpj8eMJUqvkwzw9r70UTxUM7R6Ed59DEIpspHrf3f-BAfsF1fgr1jhQ6Aw_iVFEM_Z2a0XWZ-Z_E0aEsDXFPt8_IWGdnzFu9rMcZLU/s320/zakupowa2a.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoe8POQg4oVQDWRHgcCq4-P0lfyx0Y7igIkCnjrJsIane4_KwEDB_DE610ZWEAP0svI_uKY-qdRShAyzORV7CP1QvTh9F4g-XDPsJpyE8Z9ALibFf02lNA-AFK9w2KkIn3ZNavl16MNmc/s1600/zakupowa2b.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoe8POQg4oVQDWRHgcCq4-P0lfyx0Y7igIkCnjrJsIane4_KwEDB_DE610ZWEAP0svI_uKY-qdRShAyzORV7CP1QvTh9F4g-XDPsJpyE8Z9ALibFf02lNA-AFK9w2KkIn3ZNavl16MNmc/s320/zakupowa2b.JPG" width="240" /></a></div><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I inne moje torbolowe piekności:)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxhc46Xxbp5_O2NOcDRFiJeJSVc3PT65ZbdLW9chqlRicyovn1lHDweCspjFPpqZtmpzDzzCkEGMMLWZnPfvYlOuzwqp81DnnbNRvzbPMrmh3ugVcV7Jd6G8BNEY6-X0uokrSQELIBdRE/s1600/zakupowa+3a.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxhc46Xxbp5_O2NOcDRFiJeJSVc3PT65ZbdLW9chqlRicyovn1lHDweCspjFPpqZtmpzDzzCkEGMMLWZnPfvYlOuzwqp81DnnbNRvzbPMrmh3ugVcV7Jd6G8BNEY6-X0uokrSQELIBdRE/s320/zakupowa+3a.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZcwf0-1wf4457tuuu2LrmZOxKFdMtysR6rlV_3_Eb6eGmJs_NTQtn0jk_Xoc-AzqUqLIgVc4cLhj6GK6swT_wkJ4Pfgy_GnsAk9YbLutVHFZ09Az0AEsrEHVmYM7DZWJ3V1ss6MSyX68/s1600/zakupowa4b.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZcwf0-1wf4457tuuu2LrmZOxKFdMtysR6rlV_3_Eb6eGmJs_NTQtn0jk_Xoc-AzqUqLIgVc4cLhj6GK6swT_wkJ4Pfgy_GnsAk9YbLutVHFZ09Az0AEsrEHVmYM7DZWJ3V1ss6MSyX68/s320/zakupowa4b.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9rAgQt_fbV3umaR2WS88soF0s4d9GIzJ5oFZZ1vOdGu2N0VY8S5vY7_8ZKpw2oIDwT1AkctDvPhLeNXvEnLe3GJ3CpXFfUfHt6aPbrSNqN2S6458msZnMmL3ZdybEJ8XHxizFHxqaqXM/s1600/zakupowa5c.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9rAgQt_fbV3umaR2WS88soF0s4d9GIzJ5oFZZ1vOdGu2N0VY8S5vY7_8ZKpw2oIDwT1AkctDvPhLeNXvEnLe3GJ3CpXFfUfHt6aPbrSNqN2S6458msZnMmL3ZdybEJ8XHxizFHxqaqXM/s320/zakupowa5c.JPG" width="240" /></a></div>joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-66906347535071320472011-03-04T14:40:00.000-08:002011-03-04T14:40:17.634-08:00narodziny...Powinnam może podlać obficie porzeczkowym winem, urządzić bibę i tańczyć na stole do białego rana. Tyle, że wino pod wydziałem, bo poziom w butli niebezpiecznie się obniżył, a stół pod ciężarem joasinych rozterek i tak by nie wytrzymał. Więc odbyło się po cichu, bez fanfar i zadęcia. Zwyczajnie i po ludzku.<br />
<br />
Malutki internetowy sklep-galeria od wczoraj działa sobie w sieci. Nazwałam go tak, jak nazwać powinnam, bo przecie innego szyldu wyobrazić sobie niepodobna. W ramach reklamy utworzyłam mu konto na FB, a młodzież zajęła się dzielnie PR-em. Teraz może będę mogła wreszcie usiąść ze spokojem do maszyny, bo przez ostatnie dwa tygodnie nic tylko klikałam - zgodnie instrukcją! I do pisania... bo słowa od wielu dni krążyły mi nad głową, pośpieszne jak jaskółki. <br />
<br />
Odwiedzających upraszam o jakie konstruktywne podpowiedzi i sugestie:)joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-75822244522898588022011-02-24T15:42:00.000-08:002011-02-24T15:50:30.361-08:00oswajaniePies leżał nieruchomo na gołym polu, zaledwie kilka metrów od drogi. Brudna kupa sierści skołtuniona na śniegu. <i>Nie żyje</i> – przekonałam samą siebie i mężowskie szczęście, dociskając gaz i wyliczając w myślach długą listę „załatwień”. Dwieście metrów dalej wrzuciliśmy wsteczny. <br />
Nawet nie uniósł głowy. Przekręcił ją tak, żeby zajrzeć nam w oczy. Nie machnął przyjaźnie ogonem, nie zaszczekał. Na 16-stopniowym mrozie nie unosił się z jego pyska najmniejszy obłoczek pary. <br />
Czekał - co zrobimy...Załatwienia diabli wzięli.<br />
<br />
Torbę z podgrzanym psim żarciem targała sarenka i za żadne skarby, nie dawała jej sobie odebrać. Sarenkę razem z torbą targał rozwścieczony tata, bo małe dziecko zaraz za progiem oświadczyło: <i>Gaba boi…</i>Pies, który zdążył w tym czasie przenieść się w inne miejsce, na widok zmierzającej ku niemu procesji szurnął w pole, wpełzł w krzaki tarniny i bezpieczny w tej kryjówce, uważnie obserwował. Nie ufał ludziom, bał się tak bardzo, że być może sam gotów był zaatakować. Z trudem udało się wytłumaczyć małej dziewczynce, że „psia” nie przyjdzie na poklepywanie, nie będzie teraz jadła ani nie da się zaprosić do dziewczyńskiego wigwamu z lalami, w którym – niczym hurysa - wyleguje się z upodobaniem domowa suka.<br />
<br />
Po paru godzinach ustawione przy rowie jedzenie zniknęło. Z tarniny już nie sterczały czujne, wilcze uszy. Poszedł. Wciąż myślę, co zrobi, gdzie się schowa, bo dzisiejsza noc znów będzie bardzo mroźna. Nadal wierzę w moc dobrego słowa, w magię prostych gestów, które dyktują serce i intuicja. Widzę wpatrzone we mnie „ludzkie” psie oczy i mam nadzieję, że jednak, znów się jutro pojawi, o tej samej porze, w tym samym miejscu …<br />
Ja bym na jego miejscu raz jeszcze uwierzyła.<br />
<br />
<i>…ja bym na twoim miejscu raz jeszcze uwierzyła, nawet, jeśli bardzo, bardzo się boisz…</i> <br />
<br />
<br />
Zaczęliśmy ten rok na Wzgórzu, od zakończenia starej, rodzinnej waśni. Przyszło mi nawet do głowy, że teraz na dobrą sprawę, pora mi umierać – bom się już może porozliczała ze swoich potknięć i wpadek. Leżało mi to pokłócenie na wątrobie niczym świeżo wytopiony smalec i piło chwilami uporczywie. Włożyłam wprawdzie kwasy w pośpiesznie wyrysowane na piasku kółko, zamknęłam patykiem okrąg. Niech siedzą, niech czekają aż czas ich przyjdzie do rozwiązania właściwy, ale czekać sprawy nie chciały. <br />
<i>Tęsknię za Tobą...</i> – znalazłam tę wiadomość pewnego dnia w skrzynce mailowej i sama z tej tęsknoty zapłakałam. Teraz znów jesteśmy jak brat i siostra, choć uczyć się siebie i poznawać musimy na nowo. Z racji sporawego oddalenia uprawiamy telefoniczne dysputy ucząc się wzajemnie nowych słów..<br />
<br />
<i>…ja bym na twoim miejscu raz jeszcze uwierzyła, nawet, jeśli bardzo, bardzo się boisz… </i><br />
<br />
Potem zadzwoniło duże dziecko, ziejąc mi w ucho – <i>Przyjeżdżaj, warsztaty patchworku się zaczęły, baby siedzą w holu i szyją! </i>Nie pytałam skąd ani po co. Pojechała cała rodzina – oprócz suki automobilistki, którą po awanturze i wymachiwaniu kiełbasą, udało się niemal przemocą usunąć z bagażnika kombicy. Drobna, ciemnowłosa kobietka, w roli instruktorki wydała mi się znajoma, podobnie jak sympatyczna pani Ania przy maszynie, którą wypatrzyłam sobie w pracującej nad patchworkiem grupie. Pacnęłam się w czoło dopiero przy opowieści o starym quilcie! Małgosia „Shayneen” Nowak! Przecie jej blog i blogi innych dziewczyn czytam od dawna! Ba! Jestem nawet fanką ich twórczości!!! A to ci prezent od losu:)<br />
Oczy cudami pasłam, a i sporo ciekawostek technicznych sobie przywłaszczyłam. Teraz są jak znalazł. I jedną opowieść Shayneen. O trudnych początkach, o porażkach nowicjuszki, o tym, że się nie zniechęciła – nawet kiedy jej… <i>nie za bardzo wychodziło</i>… <br />
<i><br />
</i><br />
<i>…ja bym na twoim miejscu raz jeszcze uwierzyła, nawet, jeśli bardzo, bardzo się boisz… </i><br />
<br />
<br />
Fionka podsunęła mi pomysł malutkiego, internetowego sklepu/galerii. Pan fachowiec przygotował szablon wraz z instrukcją, jak krok po kroku sklep założyć, skonfigurować i uruchomić. Walczyłam pełna nadziei od świtu – sarenka znowu nie sypia nocami – więc jest ku temu okazja. Około południa miałam moment załamania...Gorzej – gotowam była rzucić w diabły instrukcję, szablon, sklepik, męża i dom! Buczałam w telefon błagając rozpaczliwie o pomoc. Duże Dziecko odepchnęło się pracą i egzaminami. Przyjaciel, oddzwonił, że stanowczo przeceniam jego komputerowe możliwości...ale, na kawkę i pogadanki, chętnie zaprasza. Późnym popołudniem wpadłam w rozpacz...A potem, zaskoczyła jakaś klapka w głowie i okazało się, że to całe zarządzanie to prościzna:))) <br />
No i będzie;) Już wkrótce. Moje zupełnie nowe Opowieści ze Wzgórza.<br />
Drobiazgi muśnięte miłością… <br />
<i><br />
</i><br />
<i>…ja bym na twoim miejscu raz jeszcze uwierzyła, nawet, jeśli bardzo, bardzo się boisz… </i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrxd65jobB7fUJQzy9s2XFnp1Qy2HtokzAs8G6P0gnNbIohbkgg9bydvSZj7YYjMWbdaSXkOuv8IlMKJoBKXYvxRoAaIA9tuG-m9pKCMjO1RJuBRtEL06DMpZvV9fVALWalbsDsHIhPRg/s1600/stories1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrxd65jobB7fUJQzy9s2XFnp1Qy2HtokzAs8G6P0gnNbIohbkgg9bydvSZj7YYjMWbdaSXkOuv8IlMKJoBKXYvxRoAaIA9tuG-m9pKCMjO1RJuBRtEL06DMpZvV9fVALWalbsDsHIhPRg/s320/stories1.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEideQ45Im1C9_0fItddajxbY_uMuyDqS9nI0iLW-tL3IfDitNnh4Ivw9VcH4HOwznwDteN2w8wK9Sziz2HoUoAvU_JoogD5qkUh0gq_bfVEuOK9h6T51PJgXJNEMrE49u1l3f6Yr7Y_jQs/s1600/home1.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOAtqRqz8DdaOPEYE3GZMutX8siMPjb-toEwaR6tf5mgj7KJ6afGkZNauOKkQG_UEkhq8o8-2FBuidPsul1xn7LOnjLOqwMbBo0x4U3xNUu-QkJDSE0XvWI9qFRmzZBvgIayyYj209QYI/s1600/home2.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="261" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOAtqRqz8DdaOPEYE3GZMutX8siMPjb-toEwaR6tf5mgj7KJ6afGkZNauOKkQG_UEkhq8o8-2FBuidPsul1xn7LOnjLOqwMbBo0x4U3xNUu-QkJDSE0XvWI9qFRmzZBvgIayyYj209QYI/s320/home2.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj64NKnsBk6ad6M1iiWALQSMjAruj0_zqIgPy16BV2oBCSS1YmykjU2WpE0gJ1afu3dTWZxuPHbLbCQivVxXcZHBxxaVFjyfC56tctN2XxfJBKU1_C52ykovIrAWX587-3OpqyqHYdQq9s/s1600/home3.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj64NKnsBk6ad6M1iiWALQSMjAruj0_zqIgPy16BV2oBCSS1YmykjU2WpE0gJ1afu3dTWZxuPHbLbCQivVxXcZHBxxaVFjyfC56tctN2XxfJBKU1_C52ykovIrAWX587-3OpqyqHYdQq9s/s320/home3.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNMGUdAyRvSBNMQFdOiyBkat2vMc-gO-ZPGPbUs9wMLUrJ8QVRBoeUZN0ftCLCbajJpVUwV9A2CEAPUMV9rozZnByIeDgkKaU-PeFqnLpzq0R3miFdyWVgVQ7Poo-fn_0DCcEA9dr1VUA/s1600/love4.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNMGUdAyRvSBNMQFdOiyBkat2vMc-gO-ZPGPbUs9wMLUrJ8QVRBoeUZN0ftCLCbajJpVUwV9A2CEAPUMV9rozZnByIeDgkKaU-PeFqnLpzq0R3miFdyWVgVQ7Poo-fn_0DCcEA9dr1VUA/s320/love4.JPG" width="240" /></a></div>joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-80616999823284443612011-02-04T14:41:00.000-08:002011-02-26T11:58:57.362-08:00garnitur po dziadkach...Nie mam za grosz talentu do handlowania…A powinnam umiejętności dziedziczyć w prostej linii – bo ojciec prezes, matka księgowa. Dostał mi się raczej garnitur genów po dziadkach – babka artystka, dziadek konstruktor…O handlowaniu mam mgliste pojęcie. Owszem wyprodukować mogę, ale sprzedać - już nie…<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcypr-fONIvS7yFh4P2sMbx-U27nfdpzaoGc5y4FtY8LF3tassg0VesqyffHjOao9yqSwxy2Mdkqs6SkEpNefcIhj9Io8SCQv6tqufSnvjeVywT9bLs4aImKnkl7Qh55zKfX0gVfbPVHA/s1600/fartuszek+rumianki2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcypr-fONIvS7yFh4P2sMbx-U27nfdpzaoGc5y4FtY8LF3tassg0VesqyffHjOao9yqSwxy2Mdkqs6SkEpNefcIhj9Io8SCQv6tqufSnvjeVywT9bLs4aImKnkl7Qh55zKfX0gVfbPVHA/s640/fartuszek+rumianki2.JPG" width="480" /></a></div><br />
Ceny moich wyrobów w ulubionej galerii skoczyły mi do gardła zaraz potem jak założyłam na nos okulary do czytania…70 procent????? Matko boska! 70% marży!!!??? To przecie więcej niż dostaję ja za wyprodukowanie różnych różności!<br />
<br />
Nie mam za grosz talentu do handlowania. A powinnam!!! Powinnam wziąć sprawy w swoje ręce i założyć sobie sklepik internetowy!!! Bez 70procentowych pośredników!!!<br />
<br />
<br />
<br />
Cieszę się pracownią i maszyną jak dziecko. Każdą wykradzioną dziecku i mężowi godzinę kroję na chwile dla mnie bezcenne. Powstaje rumiankowa kolekcja kuchennych i stołowych akcesoriów. Zabawne fartuszki dla „fajnych babeczek”. Organizery do damskich torebek i ukochane Joasie torby hobo do przenoszenia różności. Czasem jakaś przyjemność dostrzeżona w necie:0 jak kapcie stworzone przez Zu! Uwielbiam je!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9AvBsxYGoTeDE3mzp1qiJrZPgYVhzmju_t8adaTr-ZzMQIlZ40kytCQ2KcH4uomWiDgob9w3UC4xC2WTpZFeKizyDG_B46f_MESNkXqIYRpuFPZ2JKvOgrDfS29jwVrshNCUxdT-z9V4/s1600/fajna+babeczka.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9AvBsxYGoTeDE3mzp1qiJrZPgYVhzmju_t8adaTr-ZzMQIlZ40kytCQ2KcH4uomWiDgob9w3UC4xC2WTpZFeKizyDG_B46f_MESNkXqIYRpuFPZ2JKvOgrDfS29jwVrshNCUxdT-z9V4/s320/fajna+babeczka.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbPs7yrVPC8Bf9NhuP0nJN5vra3QHLilqexuOB19WKq9Bo4-K5NwPWwkmaOAAotFGLwyVgx_DtWmbLmoQ4ByqDI6OhI1VBn5TclFtWUSGVvaAO0HbCeGuVdNI1PjFJEchT8l9-B2j3oEA/s1600/hobo+ptaki1.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbPs7yrVPC8Bf9NhuP0nJN5vra3QHLilqexuOB19WKq9Bo4-K5NwPWwkmaOAAotFGLwyVgx_DtWmbLmoQ4ByqDI6OhI1VBn5TclFtWUSGVvaAO0HbCeGuVdNI1PjFJEchT8l9-B2j3oEA/s320/hobo+ptaki1.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJRFvry_aabEwEX8zs58-_yrX_xUhQ5qXlRN3m2oEnnedwzTZUKeLr9pFtkflWRXMuGWWpeLOXGViv8PWoYZEnpSxi05Rl9nfR35eMzrcjdnbxuFGQIV6u8oFOArQYcdizLmxVsoIyW-8/s1600/hobo+ptaki2.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJRFvry_aabEwEX8zs58-_yrX_xUhQ5qXlRN3m2oEnnedwzTZUKeLr9pFtkflWRXMuGWWpeLOXGViv8PWoYZEnpSxi05Rl9nfR35eMzrcjdnbxuFGQIV6u8oFOArQYcdizLmxVsoIyW-8/s320/hobo+ptaki2.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIb91mQjagUX2JfEDO5Py9gOpWXD2aBN-bFGqDqObphmcsWQOwwMAoJMLkLc4C950ndQl0tdJotkgGYhwUtV6DJ-ybF3l5D2zPr7YWO1PM90Yrzl22CqHOAPA6jci_wrwUsTEI0ZJDzzU/s1600/hoba+kwiaty1.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIb91mQjagUX2JfEDO5Py9gOpWXD2aBN-bFGqDqObphmcsWQOwwMAoJMLkLc4C950ndQl0tdJotkgGYhwUtV6DJ-ybF3l5D2zPr7YWO1PM90Yrzl22CqHOAPA6jci_wrwUsTEI0ZJDzzU/s320/hoba+kwiaty1.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/_bINjK7wMJnA/TUx-kYvQKOI/AAAAAAAAADc/s1600/fajna+babeczka.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/_bINjK7wMJnA/TUx-kYvQKOI/AAAAAAAAADc/s1600/fajna+babeczka.JPG" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcypr-fONIvS7yFh4P2sMbx-U27nfdpzaoGc5y4FtY8LF3tassg0VesqyffHjOao9yqSwxy2Mdkqs6SkEpNefcIhj9Io8SCQv6tqufSnvjeVywT9bLs4aImKnkl7Qh55zKfX0gVfbPVHA/s1600/fartuszek+rumianki2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh38gAh3H1WQEmrQTJppHvkSpgJiQdsZT2_rgZIgtBVsETg9RvVjW-OgVbafOn_TVfuHDH8w1loCTC4kAYAOwXzA3mgVJIwI250sTkX934l-b0RIGJnmUunXyjjpfI7GqzN3FTj2-4q6ao/s1600/w+pracowni.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh38gAh3H1WQEmrQTJppHvkSpgJiQdsZT2_rgZIgtBVsETg9RvVjW-OgVbafOn_TVfuHDH8w1loCTC4kAYAOwXzA3mgVJIwI250sTkX934l-b0RIGJnmUunXyjjpfI7GqzN3FTj2-4q6ao/s320/w+pracowni.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNWZwMOCJYQmhzizRVruioa3vLUR1dyYL2ivWqGKEZdum7AlDQeHVO-84XkgUPBnZ1F1Nc0CCzyiztD2y8OoMdSKO2oxpAA0vqX1b8_4UEB-jzDk3nRLNp6sQbosYj1TUKUBZ1NofNpOA/s1600/paputki.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNWZwMOCJYQmhzizRVruioa3vLUR1dyYL2ivWqGKEZdum7AlDQeHVO-84XkgUPBnZ1F1Nc0CCzyiztD2y8OoMdSKO2oxpAA0vqX1b8_4UEB-jzDk3nRLNp6sQbosYj1TUKUBZ1NofNpOA/s320/paputki.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/_bINjK7wMJnA/TUx-tnNpd_I/AAAAAAAAADo/s1600/organizer1.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/_bINjK7wMJnA/TUx-tnNpd_I/AAAAAAAAADo/s1600/organizer1.JPG" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqhMtlMXWVw7pDcvZh7xJv0Idw26H5wfoyAYpw9KPVU2ECPkLeQk3oNONLaAdXBx92P2Ac41p9C_SbzWiwWrmakNLfIieo0MAYHvq9mUnlf3YEWCTpmPKUC32lajkjRuN8PKjw1hbFGIo/s1600/organizer2.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqhMtlMXWVw7pDcvZh7xJv0Idw26H5wfoyAYpw9KPVU2ECPkLeQk3oNONLaAdXBx92P2Ac41p9C_SbzWiwWrmakNLfIieo0MAYHvq9mUnlf3YEWCTpmPKUC32lajkjRuN8PKjw1hbFGIo/s320/organizer2.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO7Zt0NCi_NbFlm4XhrV5VFvMA3La1GF6e3ebiuFcQK8xYIhvxRsLOmSuzjQxYk6LXOEP1PDq2XeLMWR6XlE_Tm-zxsGfeWH8qj_JutPtfhS9Z-GOrnRFWWSvcie0xpzH5U-3FDyKcYdI/s1600/organizer3.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO7Zt0NCi_NbFlm4XhrV5VFvMA3La1GF6e3ebiuFcQK8xYIhvxRsLOmSuzjQxYk6LXOEP1PDq2XeLMWR6XlE_Tm-zxsGfeWH8qj_JutPtfhS9Z-GOrnRFWWSvcie0xpzH5U-3FDyKcYdI/s320/organizer3.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi61fwi5UMJBhb3EUDRAH3Vd8bRdMnciwMQZCRTPF9bQnvXInvYLdbLjwc-UUFSBCvqtZMPaPWQty26oMr2sg1wzg_AuAg64Ulel6QFCC37F3Y0-ggoBj_rwBWhGl3xF9Dg1UEBm0O0wdE/s1600/organizer4.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi61fwi5UMJBhb3EUDRAH3Vd8bRdMnciwMQZCRTPF9bQnvXInvYLdbLjwc-UUFSBCvqtZMPaPWQty26oMr2sg1wzg_AuAg64Ulel6QFCC37F3Y0-ggoBj_rwBWhGl3xF9Dg1UEBm0O0wdE/s320/organizer4.JPG" width="320" /></a></div><br />
<br />
<br />
Nie ma tych chwil wiele, bo moje szczęście przyjęło zlecenie na realizację dwupoziomowego mieszkania w centrum wielkiego miasta. <i>Może to ostatnie…</i>- zapowiada, wygadując wieczorami abonamentowe minuty z zagranicznymi fachowcami.<br />
<br />
I znów zostałyśmy same. Pozmiatałam szmatki i nitki z podłogi. Założyłam pokrowiec na maszynę. Cieszą oko równiutko poskładane płótna, lny i bawełny.<br />
<br />
Jutro…jutro będzie lepiej. Jutro na Wzgórzu pojawi się moja mama…<br />
<br />
<i>Maaagaaa…</i>- jak mówi o babci sarenka, kojarząc ją z koleżanką budowniczego Boba:)<br />
<br />
<br />
Zaraz na powitanie ruszymy na pachtworkowe warsztaty do Starego Browaru! A potem ja znów otworzę moją maszynę:) A one niech się poznają, dotykają, uczą kochać…<br />
<br />
Może to sarenka wreszcie odziedziczy rozsądny i rzeczowy garnitur genów - po babci;)<br />
Do handlowania!joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-63574830239455750872011-01-10T15:27:00.000-08:002011-02-26T11:56:39.294-08:00spadła z nieba...<b><span style="font-size: small;">Najlepiej mi się ostatnio myśli przy maszynie. Na grubą , kolorową bawełnę naszywam różne dzbanki, filiżanki, kokardki i inne pierdutka. Z galerii bowiem wyszłam z zamówieniem. –<i> Z nieba mi pani spadła</i> – klasnęła w dłonie p. Dorota, kiedy już wyłuszczyłam po co przyszłam, na stół wywaliłam co przyniosłam. Wzięła mnie pod rękę i popłynęłam przez morze porcelanowych dzbanuszków, aniołków, dzwonków i innych cudów, zamiatając długim płaszczem co się da z niziutkich stolików. <i>Nic to, nic! Proszę się nie przejmować</i>! – zapewniała p. Dorota, zbierając skorupy z podłogi…</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Chyba mam szczęście do ludzi. </span></b><br />
<b><span style="font-size: small;"><br />
</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Przez okno mojej malutkiej pracowni widać zaledwie kawałek podwórza, staw, starą studnię i wielki brązowy pompon przy czapce sarenki, który podskakuje mi w tym kadrze co chwilę. Czasem migną zmarznięte dziewczęce policzki i znudzona psia morda z pretensją w oczach –<i> I po co to dziecko tak lata</i>? Suka wlecze się za dziewczynką leniwie, ale konsekwentnie z obawy, że mogłaby przegapić jaki posiłek albo inne jadalne co nieco. Z rzadka towarzystwo zajrzy przez okno, puknie w szybę, zachichocze. </span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Rany, jakie ja mam brudne okna!</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;"><br />
</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;"><br />
</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Sarny znów obgryzły młode owocowe drzewka w sadzie. Moje szczęście troskliwie bandażuje taśmą uszkodzone gałązki. Udało mu się do tej pory uratować brzoskwinie i papierówki, modrzewie i daglezje. Mała dziewczynka targa za nim skrzynkę z narzędziami. <i>Tata ma?! Gaba da! Psia siedź! </i>– słyszę nieustanne świergolenie. Jeszcze parę miesięcy temu umierałam ze strachu, że sarenka nie mówi. Ciemnozłoty labrador posłusznie sadza szeroki zad przy dziecięcej nóżce, wystawiając uważnie wielki łeb do słońca. </span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Tego lata w sadzie powinny być już pierwsze śliwki...</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;"><br />
</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Cisnęłam te kuchenne aplikacje i poleciałam do nich, do ogrodu. Byle jak - w grubym brązowym swetrze i kaloszach. Ze słońcem we włosach. Śnieg stopniał, pod stopami dywan zeszłorocznej trawy. Prawie wiosną zapachniało, choć na stawie 20 centymetrów lodu. Szczęście z całych sił wali w zamarzniętą przerębel. Czupryny wierzb przycięte krótko, zazielenią się najwcześniej. Wczoraj dzwonił szwagier. Cieszył się, że u nich też ciepło – 12 stopni na termometrze. Na spacer za miasto pojechał w pola… <i>ale, wiesz, tutaj te drogi między polami wybetonowane, błota nie ma…czystą stopą przejdziesz…prawdziwy porządek!</i></span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Boże, gdzie mnie - Joasi ze Wzgórza - po betonach na spacery chodzić…</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;"><br />
</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Spadłam z nieba.</span></b><br />
<b><span style="font-size: small;">Już tęsknię.</span></b>joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-189502296105328624.post-72959214920390902692011-01-02T13:56:00.000-08:002011-01-02T13:56:51.660-08:00Boba!!!!!!!!!!!!Nie oparłam się pokusie uszycia maleńkich półcienno - koronkowych drobiazgów na kobiece skarby:) Nie oparłam. Szyłam je z prawdziwą przyjemnością. Te mniejsze wypełnię suszoną lawendą i różanymi płatkami - dla pachnienia:) Większe rzeczy wciąż powstają, po kawałeczku, po kroczku.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1RDpCPhQ16VJiOExkjYAvF9KdKAm97o2GiL13lWRqhrygFag06fDugDEewOGJ_vhYj8APW56muTE6MlfJ06rrNh73opgQpRWyr3BLVpXDTjikoGCgwfaTr1rrUl8dPI3j5zcDZ4mBy38/s1600/torebeczka1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1RDpCPhQ16VJiOExkjYAvF9KdKAm97o2GiL13lWRqhrygFag06fDugDEewOGJ_vhYj8APW56muTE6MlfJ06rrNh73opgQpRWyr3BLVpXDTjikoGCgwfaTr1rrUl8dPI3j5zcDZ4mBy38/s320/torebeczka1.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKJwJ5fIRqrqhLxx-HmyJKyhjjNEHiAmso-eOVYJoYtfKLXGB8g5j941VgEvtVa5ZdWMrQyDxlps88N2rUvys1N9zX7TlMu40203LxvfzAE4oHSBn-q0x4ebssghbWFXKuf1WfgqhmRBU/s1600/torebeczka2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKJwJ5fIRqrqhLxx-HmyJKyhjjNEHiAmso-eOVYJoYtfKLXGB8g5j941VgEvtVa5ZdWMrQyDxlps88N2rUvys1N9zX7TlMu40203LxvfzAE4oHSBn-q0x4ebssghbWFXKuf1WfgqhmRBU/s320/torebeczka2.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAhlHI3svnpQPpX-Chxlc-EHvp3vKqLaoYfPv3UZFqMJvQWOoVmi00HRlzsO0sln6GLNRKdpGWr2oPJ6Bj0Cy7kD-5YBo9GVcNmVQ4CgrF7Q6C2oWNmtNJbqG_INqthJ-lHQrXhArYrlw/s1600/torebeczki3.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAhlHI3svnpQPpX-Chxlc-EHvp3vKqLaoYfPv3UZFqMJvQWOoVmi00HRlzsO0sln6GLNRKdpGWr2oPJ6Bj0Cy7kD-5YBo9GVcNmVQ4CgrF7Q6C2oWNmtNJbqG_INqthJ-lHQrXhArYrlw/s320/torebeczki3.JPG" width="320" /></a></div><br />
(nie mam już siły do tego aparatu!!!)<br />
<br />
<br />
Inne sprawy dojrzewają. Najbliższa, krajowa rodzina równiutko podzielona. Mniej więcej jak komentarze pod poprzednim wpisem. Tak jak myślałam - piłka jest po naszej stronie:) Mama, wydzwoniona z zagranicy milczała dobre 3 minuty. <i>Jesteś tam jeszcze</i> ?- wysapałam z irytacją.<i> Twoje zdanie jest ważne, bo przecież będziemy mieszkać razem </i>...<br />
<i>- To dobry pomysł...</i>- usłyszałam w końcu. Planować będziemy dopiero pod koniec stycznia, jak przyjedzie do kraju.<br />
A jutro jadę do galerii z moimi gałgankami;))))<br />
<br />
Ps. <br />
Sylwestrowe popołudnie spędziliśmy z dziećmi w... kinie:) Pracowniane koleżanki dużego dziecka zerkały z ciekawością i usmiechem, gdy mój syn, spuchnięty z dumy, prowadził sarenkę przez kinowy hol i sadzał w sali na wybrane przez siebie miejsca.Też spuchłam! Przystojny jak diabli 190cm drągal i mała, elfia dziewczyneczka w pasiastych rajstopach. Urodna, ta moja dziatwa, aż oczy rwie:)<br />
Reakcja małego dziecka na kinowy dźwięk i obraz - bezcenna...Dopiero w połowie "Złotowłosej" sarenka zażyczyła sobie głośno i wyraźnie - <i>Boba</i>.!!! (budowniczego)<br />
<br />
Ps. Z moim szczęściem witaliśmy Nowy Rok tak, że ruszała się nie tylko ziemia, ale ościenne galaktyki;)<br />
<br />
Życzę Wam Kochane Dziewczyny abyście zawsze były tak cudne i wyjątkowe jak jesteście! Aby żadna głupia polityka, żadne przeciwności losu, ludzie nieszczęśliwi, bądź źli, nie zmieniły Was ani troszeczkę. Byście zawsze gotowe były nieść uśmiech, radę i pomoc. A w sercu miały miłość i nadzieję!<br />
A ja...? Jak mądrze napisała jedna z Was - dom i szczęście jest tam, gdzie nasi najbliżsi...<br />
<br />
Będzie co będzie:)joanna1966http://www.blogger.com/profile/17142464255961381773noreply@blogger.com6